piątek, 30 lipca 2010

Gest Kozakiewicza

W dniu jutrzejszym, tj. 31 lipca jest Dzień Skarbowca, czyli święto pracowników Urzędów Skarbowych. W dniu ich święta chciałbym im w ramach prezentu przypomnieć, że dniu dzisiejszym, tj. 30 lipca obchodzimy 30stą rocznicę gestu Kozakiewicza.

Liberalni inaczej

Pomijając spory wokół definicji liberalizmu, który w różnych krajach rozumiany jest różnie, to jednak zazwyczaj, a szczególnie w kulturze europejskiej, liberalizm jest kojarzony wolnorynkowo. Toteż od partii deklarujących swoją liberalność ekonomiczną oczekuje się raczej: obniżek podatków, cięć wydatków rządowych oraz przywilejów socjalnych, likwidację koncesji i zezwoleń, liberalizację prawa podatkowego i inne tego typu posunięcia zwiększające swobodę obrotu gospodarczego. W kraju nad Wisłą sprawni umysłowo inaczej "liberałowie" pokazują nam, że wszystko jest możliwe...

Od czasu wygranych wyborów rząd PO wprowadził już wiele antyliberalnych projektów, o których szkoda pisać. Różnie to argumentowano, no cóż, na chwilę zapomnijmy o tym. Teraz po wyborze Komorowskiego na prezydenta, gdy nic już nie blokuje rządu, miało nastąpić prawdziwe przyśpieszenie. I nastąpiło, tyle że jego kierunek zwala z nóg dawny elektorat PO. Praktycznie nie ma dnia, żeby "liberały" z PO nie wymyśliły czegoś ciekawego. Oto przegląd prasy z dnia dzisiejszego (!):
  • Leki refundowane mają zostać objęte specjalnym podatkiem. A dokładniej mówiąc kwota refundowana. Rządowi nie spodobało się to, że bezczelne firmy farmaceutyczne zarabiają na tych lekach. A przecież rząd tak się stara refundując część ich ceny a te wredne pijawki tego nie doceniają (np. lek kosztuje 100zł, rząd refunduje 90zł, firma mając marżę dajmy na to15% pobiera i słusznie15zł, ale choć pacjent i tak płaci 10zł, to premiera boli to, że z 90zł refundacji AŻ 15 zł poszło do kieszeni kapitalistycznego wyzyskiwacza). Skończy się więc... opodatkowaniem tego co i tak wydaje rząd i podniesieniem ceny tychże leków refundowanych (podatki są przerzucalne na konsumenta). Czy mam tłumaczyć, że to absurdalne?
  • Dodatkowy "bonus" do tejże ustawy: apteki dostaną narzucone ceny urzędowe leków. Nie będzie już kart rabatowych, żegnajcie super przeceny, witajcie super zyski aptekarzy. Część branży lobbowała za tym rozwiązaniem nie mogąc wytrzymać konkurencji tańszych aptek. Straci jak zwykle Kowalski. No ale tym razem, to rząd poszedł po całkowicie marksistowskiej linii. Wolny rynek przeszkadza towarzysze? - Chciałoby się zapytać. Pierwszy krok w tę stronę został wykonany. Czy znów skończymy pustymi półkami i kartkami na mięso?
  • Stawka VAT ma zostać podniesiona. Na razie o 1 punkt procentowy do 23 i 8 (na żywność). Tak, dobrze przeczytaliście - jedna z wyższych w Europie stawek VATu ma jeszcze wzrosnąć, co oznacza że wydająca 3tys. zł. rodzina odda miesięcznie rządowi dodatkowe 30zł. Dzięki temu ponoć unikniemy zbyt dużego deficytu budżetowego. Jejku, ale super, mamy naprawdę dobry rząd, tak dba o budżet... Szkoda, że nie o budżet Kowalskiego...
  • Ze względu na unijne wymaganie, by rezerwy paliwowe kraju znajdowały się pod kontrolą niezależnej organizacji (dziś przechowują je obowiązkowo firmy paliwowe: Orlen i Lotos) rząd powołuje nową agencję rządową, która wykupi te rezerwy. Na sfinansowanie tego rząd planuje specjalny podatek: 4 grosze od litra benzyny... Unijna dyrektywa jest jak zwykle głupia, ale sposób jej wykonania i praktyczny efekt dla rządu to majstersztyk. Paliwo nie zmieni miejsca pobytu, co to to nie - nadal będzie leżeć w tych samych zbiornikach co do tej pory. Jednak firmy dostaną za nie ekstra pieniążki, powstaną nowe miejsca pracy dla partyjnych kolegów w nowej agencji, a budżet zostanie zasilony niebagatelną kwotą. W końcu każdy pretekst jest dobry by wyrwać trochę gotówki od tępego ludu. Jeśli nie potraficie inaczej i naprawdę musicie wykupywać to paliwo to może po prostu poszukajcie jakichś oszczędności w budżecie barany. Sięgnąć po cudze pieniądze jest zawsze najłatwiej. Tak to i ja mogę zostać ministrem finansów.
  • Zanosi się na serię kolejnych utrudnień dla przedsiębiorców dotyczących VATu. Po zakupie auta z kratką będzie można tylko 60% VATu zaliczyć do kosztów (i do pewnej sumy maks.), do tej pory było tak dla zwykłych aut, a te z kratką miały 100%. Do tego można pożegnać się z jakimkolwiek odliczeniem VATu za paliwo. Korzystający z leasingu na samochody, będą musieli rejestrować umowy leasingowe w Urzędzie Skarbowym aby cokolwiek zaliczyć do kosztów (niezłe, na to bym nie wpadł). Fiskalizm atakuje na każdym kroku. Po prostu opadają ręce...
 Uff, a to tylko jeden dzień. Wkrótce strach będzie czytać wiadomości w sieci...

środa, 28 lipca 2010

Edukacja

Kiedyś mawiano "Takie będą rzeczpospolite jak ich młodzieży chowanie". Później rządy wzięły sobie to powiedzenie mocno do serca i rozpoczęły masową produkcję tępych, biernych ale wiernych społeczeństw. Przejęcie przez państwo edukacji spowodowało powstanie na tym polu wielu patologii (jak we wszystkim do czego miesza się rząd) oraz powstanie wielu skomplikowanych problemów, które w prywatnym systemie szkolnictwa nie istniały (jak choćby czy ma być religia w szkole czy nie? Co za pytanie, niech jedna szkoła ją wprowadzi, a druga nie i zobaczymy, która lepiej poradzi sobie na wolnym rynku).

Państwowe szkoły produkują półidiotów, którzy wprawdzie znają na pamięć mnóstwo wierszy poetów z przed kilkuset lat, ale nie potrafią zrozumieć ile swoich pieniędzy oddają co miesiąc rządowi. Tacy półidioci są dla władzuchny bardzo użyteczni - na pewno na nią zagłosują niezależnie od stopnia w jakim ta będzie ich łupić. A wszystko w imię szczytnych ideałów, które zapobiegliwie wpajane są uczniom już od najmłodszych lat. Dzięki patetycznym patriotycznym sagom łatwo wmówić baranom, że postrzyżyny są ich patriotycznym obowiązkiem. A że dodatkowe cele zmieniają się co pewien czas? To nie ma znaczenia. Nasi ojcowie uczyli się wierszyków o Stalinie, my o górnikach, a nasze dzieci będą wkuwać strofy sławiące Unię Europejską. Symbole się zmieniają, cel pozostaje ten sam...

Rządowe szkoły (jak wszystko co rządowe) oferują wyjątkowo niski poziom, równając wszystkie dzieci w dół do najgłupszych osobników (wszak trzeba wyrównywać szanse...) zatrudniają często przypadkowe osoby, którym płacą przypadkowe wynagrodzenia. Do grzechów tych placówek należy dodać także tłamszenie indywidualności i faworyzowanie grzecznych, miernych ale pokornych osobników oraz grup. Jest to system, który produkuje osoby niezdolne do funkcjonowania na wolnym rynku, raczej petentów systemów socjalnych i ubogie intelektualnie miernoty. Może właśnie o to chodzi politykom? O społeczeństwo uzależnione od państwa i jego socjalnej jałmużny?

Co więc należy zrobić aby system edukacyjny naprawić? Na początek:
  • Wprowadzić bon edukacyjny. Jest to jedyny rozsądny sposób na wyrównanie SZANS biedniejszej młodzieży. Każde dziecko powinno dostać X zł. (kwota do ustalenia) do wydania na produkty edukacyjne.
  • Istniejące szkoły oddać samorządom lub sprywatyzować.
  • Umożliwić łatwe zakładanie nowych szkół. Każdemu. Jak dowolny inny biznes.
  • Zlikwidować ścisłe wytyczne programowe zostawiając wyłącznie jeden egzamin państwowy maturalny. Niech jednak jego poziom będzie wyższy niż obecnie, niech będzie prawdziwym egzaminem dojrzałości.
  • Zlikwidować Ministerstwo Edukacji i kuratoria. Po co komu one na wolnym rynku?
  • Znieść obowiązek szkolny. Kto chce machać łopatą nie musi znać funkcji logarytmicznej. Względnie można pozostawić obowiązek rozciągnięty tylko na kilka klas szkoły podstawowej - tyle ile potrzeba aby nauczyć czytać, pisać oraz czterech podstawowych działań matematycznych. Akurat tyle aby ludzie zdawali sobie sprawę z kwestii tego jak rządy okradają ich pod postacią podatków.
W dalszej kolejności (gdy społeczeństwo żyjące w wolnym kraju dojrzeje już w większym stopniu do wolnego rynku) będzie można znieść bon edukacyjny.

Niech mi nikt nie pisze, że taki system spowoduje powszechny analfabetyzm. Żyjemy w czasach wszechobecnej prasy, telewizji i internetu. Większość osób ma konta bankowe. Prawie każdy podpisuje jakieś umowy (choćby o pracę). Każdy kto chce skorzystać z tych dóbr musi nauczyć się czytać i pisać. Trudno się także spodziewać aby większość osób nagle przestała chcieć. Postęp techniczny ciężko cofnąć. W Polsce zdecydowana większość osób posiada prawo jazdy, a przecież nie ma obowiązku wyrabiania go, a egzamin jest dość trudny i kosztowny. A jeśli jeden z drugim tępy idiota nie nauczy się czytać? A co właściwie mnie to obchodzi? Parę osób do łopaty zawsze będzie potrzebnych. Proszę się nie śmiać: zawód łopaciarza jest ważny i przydatny. Poza wykonywaniem istotnych dla gospodarki prac ziemnych osoba taka stanowi motywację do nauki dla przyszłych pokoleń. Tatuś może powiedzieć wtedy do synka "ucz się ucz, bo będziesz machać łopatą jak ten pan" I synek wtedy natychmiast pędzi do szkoły... Prywatnej. W której pracują świetnie umotywowani fachowcy uczący go samych pożytecznych rzeczy...

sobota, 17 lipca 2010

Podstawy prawa

Nie jestem prawnikiem, słabo się znam na prawie. Dla większości prawników, to automatycznie oznacza, że nie powinienem się wypowiadać na jego temat. Zwykle traktują oni dość agresywnie ludzi, którzy nie sami nie praktykując tego zawodu próbują wypowiadać się na temat tego co powinny zawierać przepisy. "Nie znasz się, to się nie odzywaj!" Stwierdzenie to może mieć sens w przypadku, gdy rozmawiamy na temat budowy domów, diagnozowania chorób, czy programowania komputerów. Jednak z prawem jest, MUSI, być inaczej. Prawo jest bowiem dziedziną, w której każdy Kowalski musi się orientować. Wszak jeśli Kowalski nie zna, bądź nie rozumie prawa, to jak ma go przestrzegać?!? A przecież prawnik zaraz doda jeszcze: "Ignorantia iuris nocet" (*) ... Dlaczego więc sejmy uchwalają ustawy tak długie i skomplikowane, że zrozumieć je może garstka ludzi i w dodatku tylko po długich i trudnych studiach?

Tymczasem prawo powinno być proste, a wątpliwości interpretacyjne, jakie by się przy jego stosowaniu pojawiły, powinny być rozwiązywane przez sądy przy współudziale adwokatów (to tam właśnie powinni się  najbardziej udzielać, a nie przy dyskusjach o kształcie prawa!). Jakie więc powinno być to proste prawo? Powinno mieć wiele cech, o których napisze przy innych okazjach, ale niektóre z nich są kardynalne, stanowią jego kręgosłup i charakter i od nich powinno się zaczynać analizując czy wprowadzić w życie każdy przepis. Są to trzy filary prawa rzymskiego, bez którego prawo nie jest prawem, a ... lewem :). Oto one:
  • "Lex retro non agit"(**) - Ta reguła chroni osoby działające w dobrej wierze i zgodnie z prawem. Jej brak naruszałby zaufanie do prawa i de facto negował jego sens. Naród, który nie dostaje od władzy tego prawa jest narodem niewolniczym, bo władza może post factum wprowadzić dowolną uchwałę robiąc z obywatela kryminalistę. Niestety władze czasem widząc swój dawny błąd próbują naprawiać go wstecz, tym samym łamiąc coś co powinno być absolutnie nienaruszalne.
  • "In dubio pro reo" (***) - To prawdziwy kręgosłup sprawiedliwego prawa. Nie uznając tej zasady otwieramy szeroko drzwi dla wielu pomyłek sądowych często łamiących ludziom życie. Lepiej, żeby 10 przestępców uszło na wolność niż skazano 1 niewinnego człowieka! Niestety zasada ta w kraju nad Wisłą nie obowiązuje w praktyce niektórych urzędów, np. Urzędu Skarbowego. Spróbuj sprawić, że urzędnik nabierze do ciebie podejrzeń - bez wyroku sądu natychmiast stracisz prawo do dysponowania swoją własnością...
  • "Volenti non fit iniuria" (****) - O ile pierwsze dwie zasady są współcześnie rzadko kwestionowane (przynajmniej w teorii) o tyle ta nie ma niestety w dzisiejszych czasach zbyt wielu zwolenników. A jest to prawdziwy fundament wolnego państwa, co doskonale rozumieli nasi dziadowie. Zgodnie z tą zasadą rację bytu tracą: wszelkie przestępstwa, w których nie ma pokrzywdzonego, wszelkie kary prewencyjne, legalne też stają się wszelkie krzywdy jakie człowiek (świadomy i pełnoletni) zadaje sobie sam. Komuś może się to nie spodobać, ale pomyślcie: człowiek wolny nie ma pana - sam jest swoim panem i może dowolnie decydować o sobie tak długo, dopóki nie krzywdzi drugiego. Jest to piękna myśl leżąca u podstaw libertariańskiego ładu społecznego, a jej brak we współczesnym prawodawstwie jest przyczyną powstawania wielu patologii i paradoksów życia codziennego. Będziemy do tej kwestii wracać jeszcze nie raz na tym blogu, bo jest ona warta promocji.
Jak widać nie trzeba doktoratu z prawa, by zrozumieć podstawowe zasady prawne. Dokładając do tego kilkanaście prostych ustaw można by skonstruować cały kodeks, a jego interpretacje pozostawić sędziom Wszak są trzecią władzą, czy nie? Dlaczego pierwsza władza tak ich ogranicza?. Niestety (p)osłowie zamiast tego wolą produkować opasłe tomiszcza uzurpujące sobie regulację każdego aspektu naszego życia. I pomyśleć, że nasza cywilizacja zaczęła od 10 przykazań, a teraz ma ich... 10 ton? 10 boisk piłkarskich? Jest w stanie ktoś w ogóle policzyć?



*) Nieznajomość prawa szkodzi.
**) Prawo nie działa wstecz.
***) Wszelkie wątpliwości należy interpretować na korzyść oskarżonego. Inaczej mówiąc oznacza to zasadę domniemania niewinności.
****) Chcącemu nie dzieje się krzywda.

piątek, 9 lipca 2010

Działkę z linią wysokiego napięcia, pilnie sprzedam.

Sejm uchwalił: sieci energetyczne inwestycjami celu publicznego

Żyjemy w kraju niewolniczym. O tym, że taki jest jego charakter świadczą następujące cechy:
* Niewolnik nie posiada swojej własności. Pan może mu ją, i owszem, przydzielić na pewien czas do użytku, ale w każdej chwili może ją zabrać i rozporządzać nią dalej według własnej woli.
* Pan może wymyślić dowolny przepis prawny ograniczający wolność niewolnika i niewolnik nie ma nic do gadania.
* Niewolnik musi pracować na swojego pana. Dawniej bezpośrednio, obecnie po to by móc spłacić mu daninę nazwaną dla niepoznaki podatkami.

Własność prywatna to w dzisiejszych czasach wielce podejrzana sprawa. No bo niby co to ma znaczyć, że jakiś egoistyczny kułak trzyma dla swoich partykularnych, niskich celów wspaniałe nieruchomości, które dla dobra ludu mogłyby na przykład służyć do zbudowania sieci przesyłowej energii elektrycznej? To skandal, że mógłby się domagać odszkodowania lub zaślepiony egoizmem zablokować newralgiczne dla pomyślności społeczeństwa inwestycje. Niech natychmiast oddaje ziemię, którą państwo powierzyło mu na chwilę w przechowanie i nie podskakuje bo trafi do paki. A że zapłacił za tą ziemię mnóstwo pieniążków? To już jego problem... I jeszcze zaraz sprawdzimy czy aby zapłacił podatek za użytkowanie gruntu (wg cen rynkowych nieuwzględniających sieci przesyłowej rzecz jasna)...

Zgodnie z nowymi przepisami uchwalonymi właśnie przez (p)osłów na mojej, twojej, pana, pani - każdego, działce można zbudować cytuję: "ciągów drenażowych, przewodów i urządzeń służących do przesyłania płynów, pary, gazów i energii elektrycznej oraz urządzeń łączności publicznej i sygnalizacji, a także innych podziemnych, naziemnych lub nadziemnych obiektów i urządzeń niezbędnych do korzystania z tych przewodów i urządzeń". Posłowie z komisji Przyjazne Państwo (!!!) chcieli jeszcze więcej dorzucić do tej listy, ale ci z komisji infrastruktury nie zgodzili się (łaskawcy). Dzięki temu nie powstaną na naszych działkach "wszystkie budowle i obiekty służące do wytwarzania i dystrybucji energii elektrycznej" Uff, to by dopiero było, np. "no panie Kowalski, pana działka nadaje się idealnie na stację transformatorową"... Ale pewnie,znając (p)osłów pogardę dla nas czyli niewolników, wszystko przed nami.

W ustawie można przeczytać i takie stalinowskie potworki: Jak już starosta wyda decyzję o pozbawieniu cię Twojej własności, to cytuję " Decyzji o niezwłocznym zajęciu nieruchomości nadaje się rygor natychmiastowej wykonalności. " No bo a nuż ktoś naiwny spróbuje użyć sądu do zablokowania jawnej przecież kradzieży. I PRZECIWKO TEMU KOMUNISTYCZNEMU PRAWU ZAGŁOSOWAŁ TYLKO 1 POSEŁ (słownie jeden). Nie wiem nawet kto, ale boje się sprawdzać, bo pewnie i tak zagłosował przeciw przez pomyłkę.

Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że żyjemy w państwie socjalistycznym? Takim, w którym byle urzędniczyna może zdecydować, że przez środek twojej działki przebiegnie nagle "ciąg urządzeń do przesyłania energii elektrycznej" dzięki czemu możesz już nigdy nie dostać pozwolenia na budowę w tym miejscu.

PS. Nie wiem jak sobie z tym ludzie poradzą, ale wiem, że gdyby przyszli do mnie, to bym się zgodził na postawienie słupa. I tak przecież z przepisem nie wygram. Za to co drugą noc wiatr przewracałby taki słup. A to pech...

wtorek, 6 lipca 2010

Paczka papierosów

Gdy mówi się ludziom żeby oszczędzali, a nie żyli na kredyt najczęściej twierdzą, że nie mają z czego. Oczywiście wiem, że wiele osób zarabia naprawdę mało, ale często wystarczyłoby małe wyrzeczenie i odłożenie co miesiąc niewielkiej kwoty. Inni twierdzą z kolei, że nie potrafią inwestować, czy zarządzać pieniędzmi. A zwykle wystarczy przecież pasywne odkładanie na lokacie.
Ile z was pali papierosy? Oszczędzając jedną paczkę dziennie można odłożyć dziecku niezły pakiecik na start życiowy. Popatrzmy na liczby:
  • Załóżmy, że kupujesz raczej tanie papierosy i cena paczki to 8zł (z tego co widzę w sieci, to realniejsze jest 10zł, ale zróbmy założenie pesymistyczne, że odłożysz tylko 8).
  • Miesięcznie wydajesz 30*8 = 240zł.
  • Rocznie daje to 2880zł.
  • Przyjmując jakiś nieduży procent na lokacie załóżmy, że rocznie odkładasz 3000zł. Zakładam też że nie ma procentu składanego(niech będzie taki przypadek pesymistyczny). 
  • Po 20 latach będziesz mieć 60000zł.
Nie jest to jakiś ogromny majątek, który pozwoliłby być rentierem, czy chociaż kupić za gotówkę mieszkanie w Polsce. Jednak nie jest to też sumka godna pominięcia. Spokojnie pozwoli Twojemu dziecku komfortowo wystartować w dorosłe życie np. zakładając własną małą firmę, czy będąc mniejszym lub większym wkładem finansowym w studia, mieszkanie, samochód, czy cokolwiek co uzna za ważne. A to wszystko tylko dzięki rzuceniu papierosów i jednej paczce dziennie!

czwartek, 1 lipca 2010

List 100 włoskich ekonom(komun)istów *

Gazeta Wyborcza opublikowała niedawno List 100 włoskich ekonomistów do Unii Europejskiej
Nawet jego pobieżne przeczytanie napawa zdumieniem. Czyżbym w czasie snu niespodziewanie przeniósł się w czasy stalinowskie? Czyżby komunizm zwyciężył w pięknych Włoszech? Gazeta Wyborcza nie zamieściła pod czy nad listem ANI jednego słowa komentarza. Cóż, nie czytam za często tego dziennika, więc nie wiem, może komentarz był innego dnia. Jednak przy takim stronniczym tekście powinien być tuż pod nim. Inaczej dochodzimy do wniosku (obawiam się że słusznego), że GW propaguje zawarte w nim poglądy.

Zróbmy szybki przegląd. Oto garść najfajniejszych grypsów z listu...

Programy oszczędnościowe rządów mogą pogłębić kryzys, doprowadzając firmy do bankructwa i zwiększając bezrobocie.
No tak, oczywistym jest, że życie na kredyt powoduje wybuch wzrostu gospodarczego oraz pełne zatrudnienie. (Mimo to można uznać, że list zaczyna się spokojnie.)

Obecny kryzys nie jest skutkiem twórczej księgowości ani rozrzutności rządów.
Stopami procentowymi nierozsądnie manipulują krasnoludki a nie rządowe banki centralne. Za deficyty rządów (np. Grecji) odpowiadają z kolei złośliwe skrzaty, które pod nieobecność ministrów i premierów nierozsądnie zaciągają niepotrzebne pożyczki.

Przyczyną światowego kryzysu jest zbyt wielki rozziew pomiędzy rosnącą wydajnością a stagnacją bądź też nawet spadkiem konsumpcji
Drodzy rodacy: konsumujmy więcej, bo rządowi brakuje już pieniążków. Niedługo wprowadzimy obowiązek regularnego kupowania elektroniki, AGD, książek, lekarstw, żywności, samochodów i wszystkich innych dóbr których producenci mogą być zagrożeni. Wprowadzić obowiązkowo kartki na konsumpcję! Niech każdy obywatel co miesiąc wykaże czy zakupił dość produktów. (po prawdzie to już się zaczęło - patrz obowiązkowa wymiana żarówek, a wkrótce sprzętu AGD i telewizorów).

Światowa gospodarka cierpi na brak popytu.
Towarzyszu popyt, macie natychmiast się poprawić! Słuchajcie jak słusznie prawią postępowi profesorowie ekonomii! (czyli dalej w ten sam deseń).

Światowy kryzys szczególnie daje się we znaki w strefie euro, która jest bezbronna z powodu wewnętrznego braku równowagi strukturalnej będącej następstwem ślepej wiary w to, że siły rynkowe same wszystko wyregulują.
Nie trzeba było obalać bratniego Związku Radzieckiego. Z kogo teraz weźmie przykład UE? Nikt tak jak narody radzieckie nie przodował w ustalaniu wewnętrznej równowagi strukturalnej (cokolwiek to nie znaczy, brzmi groźnie, autorzy chyba się rozkręcają).

Winna jest też polityka gospodarcza krajów z nadwyżką bilansu płatniczego, szczególnie Niemiec, gdzie płace utrzymuje się na sztucznie niskim poziomie, wydajność na bardzo wysokim - żeby utrzymać konkurencyjność eksportu. Stąd te kraje zamiast być lokomotywą strefy euro, są w gruncie rzeczy ciągnięte do przodu przez słabszych sąsiadów.
Natychmiast w Niemieckiej Republice Socjalistycznej podnieść podatki i zwiększyć wydatki socjalne! Co najmniej do poziomu Grecji! Obniżyć wydajność pracy co najmniej do poziomu Włoch! (Każdy kto to czyta niech dla eksperymentu pokaże to zdanie 10 losowo wybranym znajomym i zanotuje ilu z nich po przeczytaniu o "sztucznie niskich płacach Niemców" zacznie turlać się po podłodze ze śmiechu.)

Jednocześnie rośnie nierównowaga zadłużenia w strefie euro.
To akurat jest oczywiste - dlaczego jeden kraj ma mieć większy dług a drugi mniejszy. Towarzysze z Niemiec - proszę natychmiast się zadłużyć.

Dlatego spekulanci finansowi stawiają na dezintegrację strefy. Wiedzą, że kryzys będzie się pogłębiał, a zyski firm i banków będą nadal spadać. Coraz trudniej będzie odzyskać długi zarówno publiczne, jak i prywatne.
bełku, bełku, bełku. (Tutaj następuje długi fragment, w którym autor zwyczajowo zrzuca wszystko na spekulantów oraz próbuje argumentować dlaczego rządy za wszelką cenę mają unikać wolnego rynku. Tow. Lenin byłby zadowolony).

Tego rodzaju polityka, której hołduje zresztą włoski rząd, może jedynie doprowadzić do napędzonej zadłużeniem deflacji.p
Deflacyjnym skrytoobniżcom cen mówimy NIE! (Zagadka dla włoskich ekonomistów. Dla profesorów! Jeśli jedna baba na targu ma jaja po 1.20zł a druga po 1.10zł to która cena jest korzystniejsza dla konsumenta? Odpowiedzi proszę przesyłać na adres: Mauzoleum Lenina, pl. Czerwony, Moskwa).

Dlatego proponujemy natychmiastowe ukrócenie spekulacji rynkowych. Powinno się wprowadzić podatki, które zniechęcą do krótkoterminowych transakcji, oraz kontrolę przepływu kapitału.
...
(I w końcu jest! Główny cel listu. Do tego zmierzał autor klucząc przez tak długi czas. Kontrola przepływu kapitału już jest częściowo wprowadzona - banki mają obowiązek raportowania dużych przelewów do Urzędu Skarbowego. Co dalej? Delegalizacja gotówki, jako ostatniej anonimowej formy płatności i przejście na e-pieniądz pod ścisłą kontrolą rządu? Podatek od oddychania? A może od razu chip pod skórę? No panowie ekonomiści macie jeszcze duże pole do popisu.)

Aby zapobiec deflacji, należy wprowadzić płacę minimalną i nowe zasady ochrony zatrudnienia oraz związków zawodowych. Powierzanie tworzenia i likwidowania miejsc pracy siłom rynku jest nieodpowiedzialne.
W zasadzie to gospodarka rynkowa jest całkowicie niepotrzebna. Zakażmy zakładania prywatnych firm. Choć zaraz, może jednak nie. Ktoś musi płacić podatki. Może tak: wylosujmy 10% obywateli i nakażmy im obowiązkowe otworzenie i prowadzenie firmy. Niech każdy zatrudni po 9 osób i płaci im pensję jaką wyznaczymy. A jak nie zapłaci, to ha - do więzienia. (A co, może myślicie, że taki pomysł nie wpadnie im do głowy? Wszak ekonomiści wiedzą lepiej, co jest dla nas dobre. Po co mamy eksperymentować z wolnym rynkiem, jeszcze a nuż za dużo osób pootwiera własne firmy i popchnie gospodarkę nie w tym kierunku w którym wymarzyło sobie grono professores.)

Koordynując to z polityką monetarną, powinniśmy skłonić kraje mające nadwyżkę bilansu płatniczego, zwłaszcza Niemcy, aby podjęły kroki w celu pobudzenia popytu wewnętrznego, dzięki czemu rozpocząłby się proces odzyskiwania równowagi wewnątrz strefy euro.
(Ciekawe jak Włosi chcą  zmuszać Niemców do niekorzystnych dla nich rozwiązań? Podczas ostatniej wojny nie udało im się nawet samym zająć Bałkanów, o Afryce Północnej nie wspominając...)

Potrzebny jest skoordynowany europejski progresywny system podatkowy, który pomoże pozbyć się zbyt wielkiego rozwarstwienia dochodów będącego jedną z przyczyn kryzysu. Trzeba przesunąć akcenty z obciążania pracowników na obciążanie zysków kapitałowych.
Precz z burżujami, wyzyskiwaczami, spekulantami, obszarnikami i kułakami! To element obcy klasowo! Nie będzie więcej spekulant wyzyskiwał robotnika i chłopa! (Cel numer 2. Żelazny punkt każdego postępowego socjalisty: podnieść podatki jak najwyżej się da. I dodatkowo ograbić jak najwięcej ludzi z jak największej ilości ich kapitału. Wszak kapitał który miały do tej pory rządy przetrwoniły ekspresowo.)

Powinniśmy w ramach Unii skoordynować politykę fiskalną i monetarną, aby opracować plan rozwoju mający na celu pełne zatrudnienie i równowagę nie tylko siły nabywczej, ale i potencjału produkcyjnego w całej Unii. Plan powinien opierać się na publicznej własności i finansowaniu badań naukowych, ochrony środowiska, planowania regionalnego, mobilności rynku pracy, ochrony zdrowia. W tych dziedzinach siły rynku się nie sprawdzają.
W ramach drugiego etapu reformy wprowadzimy kartki na mięso, czekoladę i buty. (A nie mówiłem, że dopiero się rozkręca? Teraz kurtyna opadła. A właściwie dlaczego ograniczać się tylko do rynku pracy czy nauki. Związek Radziecki przetarł drogę socjalizmu, to i Unia Europejska da radę. Oj nie będzie nam do śmiechu za parę lat, nie będzie.)

Musimy ograniczyć dostęp drobnych inwestorów i funduszy emerytalnych do rynku finansowego oraz oddzielić banki udzielające zwykłych krótkoterminowych kredytów od instytucji finansowych pracujących w dłuższej perspektywie.
Obywatel ma pracować i wspierać socjalistyczną ojczyznę. Nie myśleć. Produkować. Konsumować. Płacić podatki. Od myślenia jest rząd. (I tak w koło Macieju. Dobry niewolnik to niewolnik uzależniony od swego pana. Musi chodzić na postronku jałmużny finansowej zwanej dla niepoznaki wynagrodzeniem aż do późnej starości kiedy przejdzie na postronek jałmużny zwanej emeryturą. I należy go dobrze pilnować żeby nie próbował sam zarabiać na własną rękę. Bo od nadmiaru pieniędzy to mu się jeszcze w głowie przewróci. I oto właśnie chodzi tej socjalistycznej hałastrze. Nie wierzcie im gdy mówią że chodzi im o wasze dobra. Albo nie. Właśnie wierzcie. I pochowajcie swoje dobra w bezpiecznych miejscach.)

Rynki powinny być otwarte jedynie warunkowo, aby uniknąć eksportu recesji przez kraje spoza strefy euro.
(Po wcześniejszej deklaracji światopoglądowej już mnie to nie dziwi. Towarzysze profesorowie - pozwólcie chociaż na troszkę luzu i otwórzcie jakieś odpowiedniki Pewexów gdy już dojdziecie do władzy. Gdzieś musimy kupować te chińskie produkty.)

Byłoby to wszystko może i śmieszne, gdyby nie dopisek pod listem:
List ten podpisało stu włoskich ekonomistów z niemal wszystkich uczelni Italii. Adresatami apelu są władze włoskie oraz instytucje Unii Europejskiej
Jeśli instytucje UE regularnie dostają takie listy, to nie ma się co dziwić, że produkują takie uchwały jakie produkują...

* niepotrzebne skreślić