sobota, 3 września 2011

System error

System wyborczy został w ostatnich latach tak skonstruowany aby zabetonować scenę polityczną dla 4 partii sejmowych i nie dopuszczać nikogo nowego. Niby demokracja, ale subtelnie powtykane tu i ówdzie odpowiednie zapisy robią swoje. Tj. nie wpuszczają nikogo poza swoimi... Wydawałoby się wszystko oczywiste. A tu niespodzianka. System Critical Error.

A wszystko przez to, że zarejestrował się w tych wyborach niepozorny komitet portalu Nowy Ekran stanowiącego grupę blogerów, którzy zebrali nieco ponad 1000 podpisów aby zarejestrować komitet. Nie wiem po co, bo szans na zdobycie 5000 podpisów w połowie okręgów, co jest warunkiem by startować do sejmu, raczej nie mieli. Może chcieli startować do senatu albo chodziło tylko o reklamę? Obecnie jest to kompletnie nie ważne. Nieistotne jest też w tej chwili jakie poglądy mają ci ludzie. Ani kto za nimi stoi. Ważne jest, że osoby te rozgrywają z Państwową Komisją Wyborczą arcyciekawą partię szachów i jak do tej pory rozstawiają ją po kątach. Otóż PKW odrzuciła rejestrację komitetu z bezsensownych powodów popełniając przy tym kilka szkolnych błędów formalnych. Nowy Ekran odwołał się do Sądu Najwyższego i tu sensacja: SN skargę uznał, co jest bez precedensu w historii wyborów III RP. Nie wiem za co te stare dziady z PKW biorą pieniądze? Ich jedyną pracą jest studiowanie ordynacji wyborczej i uczenie się jej na wyrywki. A tymczasem popełniają takie błędy jak wydanie postanowienia zamiast uchwały i inne tego typu banalne wpadki. Ale w sumie cieszy że choć raz to obywatele przy pomocy sztuczek formalnych próbują utrzeć nosa urzędnikom a nie na odwrót...

Ale o co właściwie chodzi, skąd problemy PKW? Otóż Sąd Najwyższy wydał werdykt dopiero po 7 dniach akurat, co za pech, gdy skończył się już czas zbierania podpisów. PKW uznała rejestrację komitetu z uwagi na werdykt SN, a komitet szybciutko i całkiem słusznie zgłosił, że został pozbawiony legalnie przysługującej mu możliwości zbierania podpisów co narusza równość komitetów wobec prawa. PKW w panice wydłużyła mu więc czas na zbieranie podpisów o 7 dni. Gdyby tego nie zrobiła - byłyby podstawy do unieważnienia wyborów! Jednak decyzja PKW to istne otwarcie puszki Pandory... Pokazuje, że PKW nie jest nieomylna i nie może wciąż bezprawnie zamiatać problemów pod dywan jak czyniła to w poprzednich wyborach, ale pokazuje też, że może ona manipulować kalendarzem wyborczym. A to daje pole do popisu dla prawników. Ci z Nowego Ekranu wyślą na pewno kolejne skargi z różnych powodów. Na przykład dlatego, że mają mniej czasu na kampanię wyborczą, czy dlatego że PKW nie ogłosiła informacji o wydłużeniu czasu zbierania podpisów na konferencji prasowej przez co wyborcy nie wiedzą, że komitet NE może nadal je zbierać i odmawiają podpisywania list. Do tego inne komitety zapewne również poszukają szans na podważenie uchwał PKW a może nawet wyborów? PKW podobno zakwestionowała tym razem rekordowe ilości podpisów, usuwając je całymi tysiącami, co spowodowało problemy z rejestracją kandydatów przez komitety wyborcze partii Marka Jurka i Korwina-Mikke. Jeśli one zaskarżą decyzje PKW z pozytywnym skutkiem zrobi się spore zamieszanie. Przesuwanie kalendarza wyborczego może rozwścieczyć też inne komitety, bo równość między komitetami została naruszona na dobre i nie wiadomo co z tym problemem zrobi teraz PKW.

Nie wiem dokładnie o co toczy się walka, bo cała sprawa wygląda mi nieco na ułożoną od początku, tak jakby NE miał od razu zaplanowane dalsze posunięcia. Nie wiem jakie będą kolejne kroki, ale sprawa jest dość ciekawa. Czy PKW zostanie zmuszone do przesunięcia wyborów? Kto wie. Najdziwniejsze w tej sprawie jest jednak to, że kompletnie milczą na jej temat media. WTF? Przecież to powinien być news dnia! A tymczasem na Onecie można przeczytać o tym, że z którejś-tam-listy startuje sołtys roku. Podobnie ciekawe newsy dominowały w tych dniach w telewizjach ogólnopolskich. Z tego może wyjść całkiem gruby dym a oni to ignorują? Wygląda więc na to, że PKW przyjęła strategię przeczekania i przemilczenia problemów a media jej w tym pomagając bojąc się rozgrzebania tego bagna jakim byłoby przesuwanie wyborów z powodów formalnych. PKW będzie więc zapewne z góry odrzucać wszelkie odwołania i skargi chyba że... do jakiegoś działania zmusi ją sąd. A to miało już raz miejsce, więc może się powtórzyć. Ja natomiast kibicuję każdemu działaniu, które może wywrócić pewność siebie bucowatych polityków z sejmu i odświeżyć stęchłą polską demokracyjkę. Może to jest tylko jakaś prowokacja mająca kto-wie-co na celu, ale może to właśnie widzimy narodziny nowego trendu i w XXI w. grupy dobrze zorganizowanych i świadomych wyborców zaczną upominać się o swoje i skutecznie rzucać wyzwanie władzom piszącym na kolanie tak ważne przepisy prawa jak ordynacja wyborcza i nawet nie respektującym ustanowionych przez siebie praw.

I na pewno ucieszy mnie, gdy partiom zasiadającym w sejmie zatrzęsą się nogi ze strachu, że nie wszystko przesądzone i przez kordon sanitarny fasadowej polskiej demokracji może przebić się jakiś nieproszony gość...

PS. Pierwotnie wpis miał być inny. Żona usilnie namawiała mnie żebym znów napisał coś o biurwach, które blokują nam pozwolenie na budowę domu. Ale dostaję mdłości na myśl o tym temacie. Co tu **** można pisać, gdy mija już 7 miesiąc, wymieniliśmy z różnymi biurwami stosy dokumentów, ponieśliśmy koszty, a na miejscu domu, który miał już we wrześniu stać gotowy (tak!) porasta trawa. Chętnie kopnąłbym w d*** jednego z drugim, ale pan biurwa ma przewagę siły w postaci pana policjanta więc nici z tego... Tak naprawdę to z biurwami nie powinno się dyskutować (ani o nich) tylko strzelać. Bo jak tu można być cierpliwym gdy biurwa wyjeżdża na 2 tygodnie na urlop i cały proces leży a druga biurwa z biurka obok nie może go przejąć i poświęcić 5 minut na pchnięcie dalej, po czym po przyjeździe z urlopu biurwa wysyła zawiadomienia o wszczęciu postępowania do 15 stron, których kompletnie nie obchodzi moja budowa i czeka kilka tygodni aż poczta łaskawie odeśle zwrotki, bo jeden adresat wyjechał na urlop i nie odbiera. Po prostu rzygać się chce jak się opisuje proces pracy biurw. Przez ich działania ponoszę spore koszty, w tym muszę przez zimę ogrzewać stare, nieocieplone mieszkanie zamiast grzać się w nowym energooszczędnym. Pieniędzy nikt mi nie zwróci, a jeszcze biurwa za kasę z MOICH PODATKÓW wygrzewa d*** na wakacjach. A spróbuj spóźnić się jeden dzień z zapłatą podatków...