poniedziałek, 3 września 2012

Wolniej, niżej, słabiej!

Władze Sopotu ograniczyły dozwoloną prędkość dla rowerzystów do 10 km/h Dla bezpieczeństwa pieszych oraz samych rowerzystów, ma się rozumieć. Uff, dobrze że tylko w Sopocie, obawiam się jednak, że (p)osły z Wiejskiej wkrótce o tym usłyszą, a wiadomo że chętnie małpują każdy idiotyzm. W każdym razie pomysłodawców tej nowej legislacji ciężko podejrzewać o posiadanie zbyt wielu szarych komórek. Pominę milczeniem fakt, że rowery nie posiadają liczników prędkości, bo nie jest to jeszcze dużym utrudnieniem dla naszych bystrych inaczej polityków i zawsze można wprowadzić obowiązek ich zakupu i posiadania (a może jeszcze w dodatku wziąć łapówkę od odpowiedniego lobby producentów). Jednak wprowadzenie ograniczenia prędkości w miejsce gdzie można by po prostu karać tych rowerzystów, którzy faktycznie sprawiają zagrożenie jest typowym dla socjalistów przykładem szkodliwej prewencji oraz odpowiedzialności zbiorowej.

Ale żeby jeszcze ograniczenie było jakkolwiek sensowne! Tymczasem w Sopocie może teraz dojść do sytuacji, w której wysportowany biegacz podczas porannego joggingu będzie wyprzedać prawidłowo jadącego rowerzystę. Czy i dla biegaczy będą wprowadzone ograniczenia prędkości? Z szybkich obliczeń wynika mi, że taki np. Usain Bolt w trakcie bicia rekordu na 100m. rozwijał chwilową prędkość ok 37 km/h. Dobry biegacz-amator z pewnością osiąga połowę tej prędkości. Czy więc policjanci będą od teraz czyhać w krzakach z fotoradarem na zbyt sprawnych biegaczy? Czy w Sopocie nie znalazło się dość dużo rozsądnych ludzi, którzy powiedzieli by tym mądrym inaczej, że 20 km/h to jest normalna prędkość jaką bez trudu rozwija przeciętny rowerzysta-amator?!!

W zasadzie to jest to po prostu znęcanie się nad rowerzystami. Jeśli tak bardzo przeszkadzają na tych ścieżkach, to należy zabronić całkowicie jeżdżenia tym pojazdom! Zamiast frustrować tych spośród cyklistów, którym akurat bardzo zależy na dotrzymywaniu wszystkich idiotycznych przepisów, lepiej jest zrobić z tych ulic piesze deptaki. Byłoby to zrozumiałe - nie każdy pojazd musi wszędzie wjeżdżać. Tymczasem trzeba to powiedzieć wprost (to może dotrze to do zakutych głów urzędników): jazda rowerem z prędkością 10 km/h JEST CAŁKOWICIE POZBAWIONA SENSU!

Niestety przypadek ten wpisuje się znakomicie w trend likwidowania wszelkich "niebezpiecznych" zachowań obywateli. Po zakończeniu tego eksperymentu swobody za wiele to nie będzie, ale za to jak będzie bezpiecznie. Co więc dalej po ograniczeniu prędkości rowerom? Pomóżmy naszym politykom. Ja proponuję tak:
  • maksymalna prędkość samochodu to 20km/h, roweru 10km/h, pieszego 5km/h,
  • po drogach i chodnikach publicznych należy się poruszać obowiązkowo w kasku, kamizelce odblaskowej i z licznikiem prędkości w lewym a kamerą w prawym uchu (w celu ustalenia sprawcy ewentualnej kolizji),
  • wprowadzenie Prawa Chodzenia, uzyskiwanego w wieku co najmniej 15 lat, po egzaminie przed państwową komisją uprawniającego do używania chodników na drogach publicznych,
  • użytkowanie chodnika w stanie po spożyciu alkoholu byłoby zagrożone karą do dwóch lat więzienia i utratą Prawa Chodzenia na okres do 5 lat. Krótko mówiąc: piłeś - nie idź!
  • obowiązkowy montaż w każdym samochodzie klatki wzmacniającej wnętrze, ograniczenie maksymalnej liczby przewożonych pasażerów do jednego, zobowiązanego do jazdy w kapsule ratunkowej z katapultą rakietową certyfikowanej przez państwowy urząd...
Można dowolnie popuścić wodze fantazji i nigdy nie wiadomo co z tego nie stanie się kiedyś "prawem" uchwalonym przez (p)osły z Wiejskiej. Wszak gdyby powiedzieć komuś 40 lat temu, że 12 latek będzie musiał jeździć w specjalnym foteliku, rowery będą mieć ograniczenia prędkości, a w samochodach będą montowane obowiązkowe czarne skrzynki (co np. chcą wprowadzić (p)osły w Niemczech), to popukałby się po głowie... Parafrazując Alexisa de Tocqueville'a: "Nie ma takiej głupoty, której nie popełniłby skądinąd rozsądny i liberalny rząd, kiedy chce podnieść sobie słupki poparcia wśród gawiedzi"

PS. Prezydent Sopotu Jacek Karnowski jest nie do zdarcia - najpierw za zaszczyt uznał porównanie do Orwella sądząc zapewne, że internautom właśnie dokładnie o to chodziło, że JK jest równie wybitnym pisarzem jak G. Orwell, a potem zapytany o to czy biegacze także będą mieć ograniczenia prędkości kompromituje się dalej: "Biegaczom nie jest potrzebne ograniczenie prędkości. Biegacz w przeciwieństwie do roweru zawsze łatwo zahamuje i się zatrzyma." Ja mam propozycję: jeżeli pan prezydent naprawdę sądzi, że sprawność hamowania biegacza (który odrywa stopy od ziemi) jest większa od sprawności hamulców roweru (którymi w sytuacji awaryjnej można hamować w trybie ciągłym i to na obu kołach), to niech rozpędzi się maksymalnie jak potrafi, biegnie w kierunku jakiejś ściany i spróbuje rozpocząć hamowanie powiedzmy dwa metry od niej. Sądzę, że eksperyment odniósłby pozytywne skutki dla Sopocian. Chyba, że prezydenci miast potrafią naginać prawa fizyki...
PS.2 Przypomina mi to inicjatywę jakiegoś socjalisty bodaj z Ruchu Palikota chcącego obowiązkowych przeglądów technicznych dla rowerów. To chyba już tylko krok do tablic rejestracyjnych i oczywiście obowiązkowego ubezpieczenia. Wygląda na to, że trzeba jeździć jak najwięcej póki jeszcze można normalnie...