sobota, 1 października 2011

Paragraf 22

Opisywane w poprzednim wpisie problemy Państwowej Komisji Wyborczej z komitetem Nowego Ekranu tak jak się można było spodziewać były jedynie "rozgrzewką". Wadliwy, napisany naprędce "w trybie hazardowym" na początku tego roku Kodeks Wyborczy znów dał znać o sobie. Wybory do parlamentu w roku 2011 zapowiadają się jako farsa i festiwal przekrętów, a nie sprawiedliwy wybór swoich przedstawicieli przez społeczeństwo. I w zasadzie są one już nieważne - na dwa tygodnie przed ich odbyciem...

Pisałem poprzednio, że po sukcesie Nowego Ekranu w Sądzie Najwyższym w kolejce stoją komitety Marka Jurka i Janusza Korwin-Mikke. I ten drugi faktycznie skorzystał z tej szansy. Najpierw został jednak przez PKW potraktowany dość brutalnie. Chciałoby się powiedzieć: nic nowego w mafijnym państwie biurokracji. Wie to każdy kto prowadzi firmę, czy próbuje zbudować dom. Jednak wybory to coś więcej, to fundament zaufania obywateli do władzy, której reprezentanci manipulują tymczasem czym popadnie a zwłaszcza wyborami samych siebie. Jest oto bowiem w Kodeksie Wyborczym przepis, który głosi że każdy komitet, który do 30 sierpnia zarejestrował listy w 21 okręgach (do czego wymagane jest 5000 ważnych podpisów w każdym) może zarejestrować się we wszystkich 41 okręgach nie zbierając podpisów w pozostałych. Komitet wyborczy Nowej Prawicy zgłosił dwadzieścia kilka list, z których PKW zarejestrowała ostatecznie dokładnie 21. Jednak część podpisów zliczała kilka dni, a ostatnią, dwudziestopierwszą listę rejestrowała aż 7 dni! Po czym odmówiła rejestracji list we wszystkich okręgach twierdząc, że komitet w dniu 30 sierpnia miał zarejestrowane tylko 17 list. Inaczej mówiąc w sytuacji tej nie decyduje data złożenia dokumentów (prawidłowych przecież skoro w końcu zarejestrowano te listy!) ale dzień, w którym PKW łaskawie skończy sobie liczyć podpisy. A ponieważ nie ma na to terminu, to równie dobrze mogła dowolnej partii zliczać te podpisy dowolnie długo. Tłumaczenie w tym momencie, że wina leży po stronie komitetu wyborczego, bo zgłosił za mało list i za późno, jest absurdalne: no zgłosił ich tyle ile był w stanie, ale na dzień 30 sierpnia listy te były zgłoszone i prawidłowych było 21, a to że komisja przeliczała je tak długo to wyłącznie jej wina! Poza tym w jakim terminie komitety miałyby zgłaszać podpisy skoro na ich zebranie było kilkanaście dni a PKW rozpatrywał rejestrację przez tydzień? To połowa czasu na ich zebranie!

To niestety nie koniec absurdów, a dopiero początek. Komitet wyborczy NP zgłosił skargę do Sądu Najwyższego na tryb odrzucania podpisów - o tym pisałem poprzednio. SN zgodził się, że PKW niesłusznie odrzuca podpisy o nieczytelnym adresie. PKW zupełnie zignorowała ten fakt. Następnie komitet zgłosił protest wyborczy do PKW i po jego odrzuceniu przez to ciało dalej do SN w sprawie nieszczęsnej daty rejestracji list w całym kraju. Wielu prawników i konstytucjonalistów stwierdziło, że komitet ma rację. Jednak SN wydał kuriozalną decyzję: nie rozpatrzył (nie rozpoznawał) protestu z powodów formalnych: Kodeks Wyborczy nie przewiduje możliwości złożenia protestu wyborczego przed odbyciem się wyborów. Wynika z tego, że orzeczenie Sądu Najwyższego o tym, czy komitet NP może zarejestrować listy we wszystkich okręgach może zostać wydane dopiero po wyborach. Nie wiem jak sądzicie, ale wg mnie to jest hit dekady z kategorii absurdy prawne. Nawet jeśli KW jest tak skonstruowany, to pozostaje pytanie dlaczego przyjęto takiego gniota prawnego, kto za to odpowiada i czy jest on zgodny z konstytucją oraz duchem praworządności i demokracji? A Sąd Najwyższy jest po to aby rozstrzygać tego typu konflikty a nie uchylać się przed nimi i jest po to aby interpretować niejasności tak aby prawo było stosowane zgodnie z duchem sprawiedliwości, co mówi nawet inskrypcja na jego budynku: "We wszystkich sprawach powinna mieć pierwszeństwo zasada sprawiedliwości i słuszności nad zasadą ścisłego prawa". Ale to jak widać tylko napis na murze...

Jedynym efektem jaki może więc w tej sprawie jeszcze mieć miejsce może być unieważnienie wyborów. Przy czym o ile sądy zwykle odrzucały protesty małych partii i komitetów oraz drobne naruszenia jako takie, które nie wpływały na wynik wyborów (a praktycznie nie było wyborów bez takich protestów), to w przypadku komitetu NP, który w sondażach uzyskiwał ok 3-4 % poparcia, bezprawne usunięcie go z połowy okręgów wyborczych z pewnością wypacza wynik wyborów. Na decyzję sędziów mogą być oczywiście, i na pewno będą, nakładane naciski aby wyborów nie unieważniać, bo to duży wstyd na cały świat, ale patrząc logicznie i uczciwie sąd nie powinien mieć innego wyjścia jak podjąć taką właśnie decyzję...

Trudno powiedzieć dlaczego SN poszedł tym razem w zaparte. Może to kwestia jakichś nacisków partii zasiadających w sejmie? A może prawdą jest że SN nie ma uprawnień do zmian decyzji PKW przed wyborami? To by oznaczało, że demokracja, demokracją, ale jest w tym kraju ciało, które może sobie jak chce manipulować tym kto i gdzie startuje. To ma być państwo prawa? Wybaczcie, dla mnie to państwo mafijnych układów...

Konsekwencją tego postępowania manipulantów z PKW jest pewne uproszczenie decyzji wyborczych. Do tej pory nie decydowałem na którą partię głosować i czy w ogóle to robić a byłem pewien jedynie tego, by nie głosować na żadną z partii zasiadających obecnie w sejmie. Być może nawet podjąłbym decyzję w ostatniej chwili patrząc jakie konkretnie osoby są na listach (a nuż trafiłby się ktoś przyzwoity). Nigdy też nie podawałem swojej decyzji głośno. Jednak teraz jest inaczej. Wybaczcie, ale jestem zmęczony po długim, 8-mio miesięcznym użeraniu się z urzędnikami w sprawie pozwolenia na budowę i po prostu już mam dosyć ##**@@@! Dlaczego na każdym szczeblu państwa siedzą jakieś komuchy i jak paniska decydują za mnie? A JA NIE ZGADZAM SIĘ ABY URZĘDAS DECYDOWAŁ NA KOGO MOGĘ ZAGŁOSOWAĆ A NA KOGO NIE POD BYLE JAKIM FORMALNYM PRETEKSTEM! Komitet NP zarejestrował listę w sąsiednim do mojego okręgu, do którego granic mam samochodem około 10 minut jazdy. Zostałem więc przez PKW zmobilizowany do tego, aby wziąć z Urzędu Miasta zaświadczenie o głosowaniu poza miejscem zamieszkania i zagłosować tam gdzie lista została zgłoszona. I nawet jeśli to kompletnie niczego nie zmieni, to symbolicznie złożę swój protest przeciwko mafijnemu państwu biurokratów, przeciwko republice kolesiów i "stolików" przy których układa się listy. Polecam to każdemu, niech ten protest będzie symbolem tego, że nie akceptujemy panoszącego się partyjniactwa, progów, list, parytetów i tego co nazywają demokracją a co jest tylko grą pozorów. A jeśli nie znajdę czasu na odebranie zaświadczenia (w przeciwieństwie do premiera, który ma czas przez miesiąc nie pracować jeżdżąc autobusem po Polsce, ja pracuję na podatki, które on marnuje) to olewam takie wybory.

A poza tym uważam, że podatki są już zdecydowanie za wysokie a podatek dochodowy powinien być zlikwidowany...

PS. Nie tylko nie da się złożyć skutecznego protestu na działania PKW przed wyborami, ale okazuje się, że w PKW jest dwóch aktywnych sędziów Sądu Najwyższego. Sądzą oni więc we własnej sprawie. Jest to kolejny absurd i dowód na fasadowość demokracji w Polsce. A w kolejce czekają jeszcze nie wyjaśnione sprawy dwojga dość popularnych kandydatów na senatorów: byłego redaktora naczelnego Wprost Marka Króla i byłej wiceminister Anny Kalaty. Obydwoje zostali bardzo niesprawiedliwie potraktowani przez PKW a w przypadku Marka Króla doszło nawet do tego, że komisja... zgubiła listy z podpisami. Oj będzie się działo...