piątek, 20 lipca 2012

Co nowego w lipcu?

  • Zakończył się koko-koko-przekręt-spoko. Wielu Polaków nie może odżałować, że to już koniec. Takiej fajnej zabawy długo w tym kraju nie będzie... bo nie pozwolą na to zaciągnięte przy tej okazji długi. Teraz proszę zasuwać jak najszybciej do roboty drodzy podatnicy - ktoś te długi musi w końcu pospłacać... Kilka osób jednak się cieszy. Na przykład właściciele biznesów przy wrocławskim rynku, które jakiś debil odgrodził płotem tzw. strefy kibica od reszty świata przez co ci, którzy faktycznie rozwijają gospodarkę tego miasta i utrzymują je z podatków, cały czerwiec mogli zaliczyć do miesięcy kompletnie straconych. Nie znaczy to jednak, że za okres ten miasto nie pobrało czynszów. O nie. Długi powstałe po organizacji meczów trzeba przecież za coś spłacać...
  • W Londynie też będzie śmiesznie. Gigantyczne środki jakie są wydawane na drugą ważną imprezę sportową tego lata pomińmy milczeniem. Na biednego przecież tym razem na pewno nie trafiło. MKOL okazuje się być jednak organizacją nie mniej mafijną niż U***. Pewna firma (chyba cyrkowa, bo jej głównym przedstawicielem w mediach jest klaun) wymogła na organizatorach olimpiady, aby w kilkuset restauracjach i fast foodach znajdujących się w okolicy obiektów sportowych nie wolno było sprzedawać frytek. Ciekaw jestem formalnego uzasadnienia takiego zakazu. Czy mogą do właściciela prywatnej restauracji przyjść i powiedzieć: słuchaj no Smith, od jutra przez miesiąc nie wolno ci sprzedawać tych małych, smażonych pasków ziemniaka bo tak sobie życzy organizacja, która ma siedzibę w innym kraju i podlega nie wiadomo komu. W normalnym wolnorynkowym kraju właściciel takiej knajpy padłby od razu ze śmiechu.
  • Brytyjczycy są mało twórczy, więc pewnie poddadzą się zakazowi. Dużo bardziej przedsiębiorczym narodem są Polacy. Jestem pewien, że rozpoczęliby od razu sprzedaż frytek pod inną nazwą, jako np. smażofelki czy ziemniarytki. Albo zmienili kształt frytek tak by odsunąć jakikolwiek podejrzenia, że klauni mogą mieć z nimi coś wspólnego... A dlaczego Polacy to taki zdolny i przedsiębiorczy naród? To proste. O ich kondycję od dziesiątków lat nieustannie dbają przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Tym razem, żeby naszych znów podszkolić w kombinowaniu, panie, panowie i inne osoby zasiadające w ławach sejmowych chcą zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Jest to kompletny absurd, jako że jeśli ktoś zechce prowadzić samochód po pijanemu z pewnością znajdzie inne źródło zaopatrzenia a stacjom obcina się najbardziej dochodową część biznesu. Mógłbym więc w tych okolicznościach przyrody niepokoić się, że część stacji zostanie zamknięta, a pozostałe podniosą ceny. Ale to się dzieje w Polsce, jestem więc pewien, że większość właścicieli stacji podzieli swoje biznesy na dwie części, poprzepisuje na brata czy kuzyna i wyprze się związków z nowopowstałym sklepem monopolowym... No chyba, że tzw. ciało legislacyjne, bądź co bądź również niezłe w te gierki, zastrzeże minimalną odległość sklepu z alkoholem od stacji benzynowej. Jednak to będzie już absurd głęboko przekraczający nawet dokonania ekipy Jaruzelskiego zabraniającej sprzedaży alkoholu przed godziną 13...
  • Poza tym w polskiej polityce nic nowego. Jeśli kogoś zaskoczył fakt, że w PSL panuje korupcja i nepotyzm, to chyba ostatnie 20 lat spędził bardzo daleko stąd.
  • Ostatni tydzień stał na świecie pod znakiem zamachów. W Bułgarii zaatakowano obywateli Izraela, ale premier tego kraju zachował czujność. Już godzinę po zamachu dokładnie wiedział kto jest jego organizatorem i dlaczego jest to Iran. Zdaje się, że powinno się pozwalniać wszystkie służby bezpieczeństwa na całym świecie i zatrudnić tylko p. Netanjahu do łapania przestępców i terrorystów. A może wiedział tak dobrze, bo akurat za tym zamachem stoją służby specjalnego innego kraju na "I", który jak może, od miesięcy szuka pretekstu do ataku na ten pierwszy? Ciii, to byłaby już spiskowa teoria dziejów. A fuj... Ale spokojnie - wujek Obama nie pozwoli. Znaczy się, nie przed wyborami prezydenckimi w USA...
  • A w USA facet w stroju, chyba batmana, a przynajmniej w czarnej masce, napadł na kino akurat w trakcie premiery filmu o człowieku-nietoperzu. Gdy rzucił granat gazowy w publiczność i zaczął strzelać, to większość myślała, że to promocja filmu i takie efekty specjalne. Dopiero po chwili zorientowali się, że kule są trochę za prawdziwe i wybuchła panika. Kompletnie nie ma się z czego śmiać, to poważna tragedia - zginęło wiele osób. Niestety konkluzja nasuwa mi się głównie taka: gdyby taki człowiek napadł 150 lat temu na jakiś saloon na tzw. dzikim zachodzie, to pomimo, że ten zachód był wg legendy bardzo dziki i niepostępowy, już po kilku strzałach wyniesiono by go sztywnego. Jasne, wiadomo że do kina człowiek nie idzie uzbrojony po zęby i nie spodziewa się co chwilę walki na śmierć i życie. Jednak w wypełnionej po brzegi sali nie znalazła się ani jedna osoba, nie tylko mająca broń palną, ale mająca dość odwagi by w jakikolwiek sposób powstrzymać szaleńca. Zabił kilkanaście osób i spokojnie wyszedł oddając się bez rozlewu krwi w ręce policji. Widać, że USA idzie szybką drogą ku standardom norweskim... Na szczęście nie wszędzie. ten filmik pokazuje jak na Florydzie pewien dziarski staruszek przepędził dwóch napastników, którzy napadli na kawiarnię internetową. Uciekali tak, że aż się poprzewracali jeden o drugiego, a dziadunio bynajmniej nie żałował amunicji. Oto prawdziwa wzorcowa postawa obywatelska... (linka znalazłem na blogu dwagrosze.com którego swoją drogą nieustająco polecam).