niedziela, 28 października 2012

Agresja wobec zegarów

Dziś wiele nie napiszę, bo muszę iść i przygotować domowe zegary na planowaną na nie nocną agresję rządu, tj. tzw. zmianę czasu. Jak zwykle przy tej okazji media zamiast uczciwie wypunktować bezsens tego zarządzenia co najwyżej łagodnie przypominają o nim społeczeństwu niczym małym uczniakom o ich obowiązkach. Już nawet nie próbują podawać zalet, a tylko przypominają o fakcie. I słusznie, bo to byłoby już żenujące, faktycznych zalet prawie nie ma, jest za to demonstracja siły i agresji rządów na całym świecie. Patrzcie, co byście zrobili bez nas, my nawet nad czasem mamy władzę...

Za resztę komentarza niech robi nieśmiertelny fragment książki "Wybór" Wiktora Suworowa.

Dziś zaczniemy od omówienia twojego wypracowania o tym, jak zniewolić sto milionów wolnych obywateli. Wiesz, Feniks, muszę przyznać, że nie wszystko w twoim wypracowaniu jest dla mnie jasne.
– A cóż w tym niejasnego? Jest defilada na Placu Czerwonym. W każdym szeregu po dwudziestu ludzi. W każdym sektorze dziesięć szeregów, dwustu ludzi. Tych sektorów jest po horyzont. Maszerują równo, aż miło patrzeć. Każdy żołnierz przez okrągły rok wyciskał z siebie siódme poty, szkoląc się na defiladę. I to nie tylko w Moskwie, ale wszędzie. Pytanie: czy wyrzucanie wyprostowanych nóg powyżej pasa, wypinanie piersi i zadzieranie brody powyżej nosa przydatne jest na wypadek działań wojennych? Po co tracić czas na ćwiczenie kroku defiladowego? Odpowiedź: po to, żeby zmusić tysiące ludzi do reagowania w sposób bezrefleksyjny, przyzwyczaić ich do słuchania rozkazów, a nie zdrowego rozsądku.
– Trudno się nie zgodzić.
– Dobrze. W takim razie trzeba podobne ćwiczenia zastosować wobec setek milionów ludzi.
– Zmusić obywateli, żeby maszerowali krokiem defiladowym?
– Niekoniecznie. Mam na myśli treść, a nie formę. Najważniejsze, żeby te ćwiczenia były absurdalne i żeby równocześnie dotyczyły setek milionów ludzi. Najlepiej zmusić ich do wykonywania jakiegoś kretynizmu. Regularnie.
– Masz przykłady takich kretynizmów?
– Można na przykład zmusić całą ludzkość, żeby dwa razy w roku przestawiała wskazówki zegarów.
– Czym to uzasadnić?
– Oszczędnością energii.
– To prawda?
– Skądże znowu! Najważniejszym odbiorcą energii elektrycznej są fabryki. Na drugim miejscu są środki transportu. Przesuniemy wskazówki, czy nie przesuniemy – i tak ilość zużywanej energii nie ulegnie zmianie. Poważnym odbiorcą są kopalnie węgla. Tam zawsze ciemno. Albo oświetlenie ulic. Światło włącza się kiedy jest ciemno, a wyłącza kiedy jest jasno. Co zmieni przestawienie wskazówek?
– Część energii wykorzystują ludzie w swoich mieszkaniach…
– Słusznie. Niecały jeden procent. Ale w ramach tego procentu też nie wszystko idzie na oświetlenie. Niebawem nadejdą takie czasy, że ludzie będą mieć elektryczne żelazka, elektryczne maszynki do mielenia mięsa, telefony na prąd, radia, elektryczne kino domowe. Możesz kręcić wskazówkami zegara w każdą stronę i nie wpłynie to w żaden sposób na zużycie energii. Zresztą z oświetleniem mieszkań to wygląda podobnie: latami tak jest widno i nie ma znaczenia, czy wstajesz o piątej, czy o dziesiątej. Z kolei zimowym rankiem i tak jest ciemno i nie obejdzie się bez oświetlenia. Nieważne, czy jest godzinę wcześniej, czy później.
– Zatem uważasz, że nie będzie żadnego pożytku z przestawiania zegarów?
– Będą tylko kłopoty. Masa kłopotów.
– I nikt nie będzie oponować?
– Tłum nie potrafi myśleć. Tłum przyjmie to jako coś naturalnego. Sam będzie sobie przysparzać nowych problemów. Jeśli tylko narzucimy ludzkości z dziesięć takich idiotycznych zachowań, jeśli sprawimy, że wszyscy podporządkują się bez zastrzeżeń, wtedy zawładniemy światem.

4 komentarze:

  1. Też tak myślę o zmianie czasu. Latem dzień wydłuża się z obu "stron", w zimie z obu "stron" zanika. Po cholerę więc zmieniać czas? Żeby robić coś w lecie wcześniej? A po co, skoro dłużej jest widno? Bezsens...

    Ale nic się nie da zrobić. NIC.

    Tylko że tego typu absurdy to nie tylko domena rządu. Samo społeczeństwo tworzy kretyńskie zasady, które niszczą jednostkę - oczywiście w imię dobra ogółu. Czasami prawdziwego, czasami wyimaginowanego. Przykład? Obowiązkowe wyjście za mąż i urodzenie dziecka. Czy każdej kobiecie to służy? Nie! Ale kuzynki wyszły za mąż, koleżanki wyszły za mąż - to i ty musisz! Albo utrata dziewictwa; noszenie markowych ciuchów; zero krytyki pod adresem autorytetów - to są debilizmy tworzone nie odgórnie, a oddolnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się, ale jest pewna różnica między czymś co narzuca ci rząd poprzez akty prawne a presją społeczną. Żeby odrzucić tę drugą to wystarczy trochę siły psychicznej - np. coraz więcej ludzi mieszka bez ślubu i ma gdzieś co inni na to. Za presją rządową stoją zawsze na końcu panowie w niebieskich mundurach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu nie do końca masz rację. Wiele zależy od tego, jak silna jest presja ze strony prawa (czyli jak gorliwie jest ono egzekwowane), a jak silna ze strony społeczeństwa. Ludzie potrafią się zabić, gdy ta druga jest nie do zniesienia.

      Usuń
    2. Samobójstwa ludzie popełniają z różnych przyczyn, to cecha osobista bardziej.
      Ale co do zmiany czasu to teraz zauważam, że jest to presja zarówno rządu jak i społeczna. Rząd ustala czas ustawą ale faktycznie nie nakłada żadnych sankcji, bo przecież nikt nie pójdzie do więzienia ani nie dostanie grzywny za nieprzestawienie wskazówek. Sankcje nakłada społeczeństwo, bo spróbuj dłużej funkcjonować w nim sprawnie używając innego czasu niż ono. Faktycznie: presja społeczeństwa, ale sprowokowana przez rządy.

      Usuń