wtorek, 16 października 2012

Monty Python na stadionie

- Powiedz mi po co jest ten dach?
- Właśnie, po co ?
- Otóż to! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta.
Wiesz co robi ten dach? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest dach na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym dachem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest dach społeczny, w oparciu o pieniądze podatników... którego nie da się otworzyć jesienią w czasie deszczu. I co się wtedy zrobi?
- Przełoży mecz… ?

- Zapamiętaj: Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach. Dostajemy za ten dach jako premię procent ogólnej sumy kosztów i już. Więc im on jest droższy, ten dach, tym ...

Gdy wielokrotnie twierdziłem, że tzw. Stadion Narodowy w Warszawie za kilka/kilkanaście lat czeka podobny los jak jego poprzednika, tzn. na powrót stanie się bazarem, to mało kto wierzył. To zbliża się tymczasem coraz większymi krokami. Co ja mówię stadion... cztery stadiony. Organizacja imprez na stadionach zbudowanych na E*** 2012 okazuje się niedochodowa do tego stopnia, że imprezy przynoszą straty netto, a co dopiero mówić o zarabianiu na swoje utrzymanie. Stadion w Warszawie z kolei przyniesie gigantyczne straty nawet mimo organizowania na nim hitowych meczów takich jak Polska-Anglia. Widzowie, którzy mimo zaporowych cen i fatalnej organizacji przybyli 16 października na ten stadion mają prawo poczuć się okradzeni po raz drugi. Nie tylko rąbnięto wcześniej KAŻDEGO Polaka na kilkadziesiąt złotych na budowę stadionu, ale jeszcze okazuje się, że nie da się na nim rozgrywać meczów. Nabijaliśmy się wszyscy wiosną z kilkukrotnego otwierania obiektu, potem zdarzył się cud i udało się na nim rozegrać latem kilka meczów (chyba tylko dlatego że opiekę nad nim bezpośrednio sprawowali fachowcy z piłkarskiej centrali) a teraz okazuje się, że... w deszczu nie można otwierać dachu. Cud techniki zbudowany za 2 miliardy złotych ma bowiem dach tylko od słońca...

Przybyli na ten mecz Anglicy przecierali oczy ze zdumienia, bo czy można uwierzyć, że normalni ludzie wydaliby tyle pieniędzy na dach, który jeśli popada na niego deszcz to grozi zawaleniem, więc ma zamontowane czujniki deszczu blokujące jego rozsuwanie? Czy możliwe jest żeby ktokolwiek kto nie jest debilem, wiedząc o tym nie zbudował pod murawą drenażu? A wiedząc, że nie może liczyć ani na dach ani na drenaż, nie przygotował odpowiedniej ilości ludzi do zajęcia się na szybko wodą na murawie? Wydaje się to możliwe tylko w zwariowanej angielskiej komedii, do której poziomu szybko dostosował się zabawny włoski sędzia, który widząc, że deszcz pada coraz mocniej, nie ma dachu i nikt nie ruszył się żeby zająć się wodą, i tak kilkanaście minut wychodził na płytę by parę razy malowniczo kopnąć piłkę i uciec.

Anglicy mogą się trochę dziwić, ale widzowie na trybunach raczej nie powinni. Stadion szybkimi krokami zmierza drogą poprzedniego socjalistycznego molocha. Bo też i nie zmieniło się wiele. Jeżeli PZPN obstawiają tzw. leśne dziadki nie mające pojęcia o organizacji meczów, a stadionem zarządzają grubasy z politycznego nadania rządzącej partii, których jedynym celem jest wydrenowanie z budżetu jak największej ilości pieniędzy podatników, to właściwie czemu się dziwić. Można sobie tylko życzyć, że ta kompromitacja otworzy oczy Polakom i zaczną w końcu protestować przeciwko bezsensownym rządowym inwestycjom, takim jakich bez liku obiecał właśnie premier w swoim expose. Przy możliwościach jakie w dziedzinie rozkradania pieniędzy podatników mają cały czas władze tego państwa, stadion jest bowiem tylko drobnostką. Ale symboliczną, bo dobitnie pokazującą jak kończą wielkie budowle socjalizmu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz