poniedziałek, 21 czerwca 2010

Dęby, czereśnie i jabłuszka (albo buraki).

I tura wyborów pokazała jak wygląda demokracja w naszym kraju. Głosujemy "przeciwko", głosujemy na puste hasła, nie weryfikujemy obietnic wyborczych, nasza pamięć sięga ledwie kilku lat, głosujemy na gładkie buzie i ładne piosenki, głosujemy na sadzących czereśnie, dęby, czy rozdających jabłuszka itp. itd.

Pierwsza trójka kandydatów nie zaoferowała ani nic ciekawego, ani nic nowego, ani też ich partie które już rządziły nie zostały nigdy porządnie rozliczone z obietnic wyborczych. Ale wystarczy powiedzieć "głosuj na mnie bo jestem z Polski i mam czereśnie", "głosuj na mnie bo Polska jest najważniejsza i posadziłem dąb" i zgarnąć dwa pierwsze miejsca albo być pięknym młodym i udawać, że nie ma się nic wspólnego z Oleksym, Millerem i kiepskimi rządami SLD z przed paru lat. Smutne.

Dlatego choć łamałem się, by w ostatniej chwili pójść i zagłosować jako na mniejsze zło na któregoś z kandydatów o mniejszych szansach, to w ostatniej chwili powstrzymałem się. Sądziłem, że zaniżając frekwencję lepiej dam do zrozumienia politykom, że nie akceptuję zamiany polityki w "taniec z gwiazdami". Niestety większość Polaków tym chętniej głosuje im bardziej polityka przypomina ten program i frekwencja była wysoka. Uważam, że to porażka demokracji a nie jej tryumf.

Już wkrótce wybory samorządowe. Dużo ważniejsze niż prezydenckie. I tam nie ma takiej możliwości żebym nie poszedł na wybory. Wiem, kto mi rozkopał ulicę na dwa lata obiecując szybką budowę kanalizacji, wiem kto obiecał budowę stadionu, którego nie zbudował, a z czyjej partii najwięcej łapowników trafiło do aresztu. Nie będzie tańca z gwiazdami i partyjniactwa lecz głosowanie na konkretnych ludzi, którzy coś dobrze zrobili lub wszystko sp... Mam przynajmniej taką nadzieję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz