środa, 16 marca 2011

Człowiek - chorągiewka

Janusz Palikot. Biznesmen z Biłgoraja, syn Mariana, największy majątek zrobił na produkcji taniego wina Ambra. Poseł Platformy Obywatelskiej przez dwie kadencje. Tyle o panu P. mówią encyklopedie. A on sam? Przedstawia siebie jako pierwszego, który w Polsce stworzył partię liberalną światopoglądową i liberalną gospodarczo. Czyżby? A może to tylko pusta fasada, typowa gra w dym i lustra?

Janusz Palikot to typowy człowiek wyznający zero ideii a maksimum cynicznego marketingu politycznego. On jest jak agencja reklamowa - wyznacza sobie niezagospodarowany według niego target i dobiera hasła pasujące do zdobycia go. Jak potrzeba, to zmieni poglądy o 180 stopni. Kiedyś wydawca prawicowego i katolickiego pisma Ozon, potem przykładny platformers, a teraz Ateista Numer Jeden w Polsce. Przypuszczam, że przeczytał kiedyś żale jakie wylewał jeden z SLDowców w Krytyce Politycznej pisząc mniej więcej (oryginalne słownictwo rodem z tego portalu): "żałujemy że ludzie wykluczeni społecznie przez neoliberalne eksperymenty gospodarcze mają w Polsce zwykle konserwatywne poglądy, więc choć mają także lewicowe poglądy gospodarcze to przegrywamy u nich światopoglądowo. I na odwrót, wykształcona młodzież wciąż pozostaje w oparach intelektualnych neoliberalizmu." Właśnie, i na odwrót. Pan P. założył sobie, że tzw. młodzi, wykształceni z dużych miast tylko przez pomyłkę głosują na cztery wielkie sejmowe partie, a tak naprawdę czekają na niego: antyklerykalnego zbawcę od wyzysku Kościoła. I postanowił ich złowić. A tu tymczasem peszek - poparcie nie przekracza 1%. Czemu, ach czemu mi to robisz mój ludu? - powinien zawyć pan P.

Antyklerykalizm Palikota był w ostatnim roku tak agresywny, że aż obciachowy. Pisanie o dupie biskupa (literalnie) było tak żenujące, że nawet autentycznych ateistów mdliło i pukali się po głowach. A gdy Palikot wspomniał coś o tym, że jest libertarianinem to pukano się po głowach na forach libertariańskich obdarzając go nawet czasem niemiłymi inwektywami typu "pieprzony lewak o niestabilnych poglądach, któremu się mocno pomyliło". I mimo że pan P. nadal głośno mówi o tym, że jest liberalny gospodarczo jak i światopoglądowo, to nie przebił się tam w najmniejszym stopniu i duża większość libertarian nadal nie mając własnego polityka najczęściej poprze jednak Janusza Korwin-Mikke niż Palikota nawet jeśli nie we wszystkim się z JKM zgadza (oj musi to boleć pana P.) lub co również mocno prawdopodobne zwyczajnie zignoruje wybory. Dlaczego mu nie zaufali? Pomijając fasadowość postaw byłego posła z Biłgoraja i jego tandeciarski styl prezentacji (forma, forma jeszcze raz forma, treść nie ważna, ważny gumowy penis, świński ryj i małpki) to rzeczą zniechęcającą jest niespójność poglądów i hipokryzja, która wychodzi już po przeczytaniu kilku postulatów. W dodatku Pan P. jest tak naprawdę kolejnym etatystą, który dzielnie zdejmie z nas jarzmo Kościoła ale za to chętnie zmusi nas do finansowania z naszych, zabranych nam pod przymusem podatków: środków antykoncepcyjnych, zabiegów in-vitro, "darmowego" internetu czy obowiązkowego 1% PKB na pasibrzu... wróć... na tzw. kulturę. No to prawdziwy liberał ekonomiczny, nie ma co...Jacek Sierpiński na swoim blogu napisał "Bardziej obrazowo, można powiedzieć, że chce on dymać nas tak samo jak inni politycy, tyle że niepoświęconym wibratorem." Mało które sformułowanie lepiej oddaje charakter działalności pana Janusza, posła z Biłgoraju.

Ostatnio,  doradzający panu P., słynny macher od politycznego wizerunku Piotr Tymochowicz, musiał chyba w końcu zauważyć, że antyklerykalizm jego podopiecznego jest już trochę za ostry. Na krytyce Kaczyńskiego, który już zdaje się przestał być koszmarem nocnym młodych, wykształconych z dużych miast, też już daleko się nie zajedzie. Dodał więc do kotła szczyptę krytyki Donalda Tuska (którego pan P. ostatnio nazywa kłamcą większym niż Kaczyński, co u niego jest sporą potwarzą!) i garść nowych pomysłów jak np. legalizację marihuany. To akurat bardzo dobrze - tu plus dla niego. Ale jaką możemy mieć pewność, że miłośnik małpek z Biłgoraju cokolwiek faktycznie zrobi w tej sprawie? Głośno gardłowana przez niego komisja Przyjaznego Państwa nie zrobiła przez 3 lata prawie nic, nie licząc kilku czysto technicznych poprawek ustaw oraz kilku złych (np. ułatwienie wywłaszczeń z prywatnego majątku pod słupy energetyczne przeszło, a jakże, przez tę komisję). A w pewnym momencie wręcz... zapomniała przedłużyć swoją domenę internetową (albo panu P. się zapomniało), co było już naprawdę żenujące. To pokazuje dobitnie, że pan P. jest tylko mistrzem pustej formy i politycznego show. Ciężka i rzetelna praca, to na pewno nie on. Gdyby przyrównywać go do strony internetowej, to pasuje chyba wyłącznie pudelek.pl.

I wreszcie sprawy kadrowe. Choć oczywiście ciekawie byłoby gdyby kilka nowych partii weszło do sejmu, czemu kibicuję nawet niezależnie od tego jakie to partie, to niestety jak na razie ludzie popierający Palikota to głównie stare mordy i w dodatku w większości lewicowe: Magdalena Środa, Kazimierz Kutz, czy Ryszard Kalisz. Do tego żałosne umizgi do środowisk homoseksualnych przejawiające się w coraz dziwniejszej stylistyce ubioru pana P. (widzieliście już ten billboard z czerwonym zegarkiem? Kiedy pan P. przed wyborami będzie nadal mieć słabe poparcie, to może być naprawdę śmiesznie, kto wie do czego będzie skłonny przyznać się byle zyskać parę głosów) oraz próbie wykorzystania (tfu, przepraszam za sformułowanie) naiwnego aktora Jacka Poniedziałka. A gdzie ten liberalizm ekonomiczny panie P.? Niechby chociaż on był prawdziwy. Podatek liniowy - mówi Pan? A w jakiej wysokości? A co z VATem i akcyzą? A jakie wydatki socjalne ma Pan zamiar uciąć by zrównoważyć budżet? A co z obowiązkowymi ubezpieczeniami emerytalnymi, zlikwiduje je Pan? A co z prywatyzacją służby zdrowia? Bo rzucić naprędce jakieś hasło o tym, że PKP działa źle, to każdy potrafi. Niestety takich odpowiedzi nie dostaniemy. Trudno spodziewać się przecież głębszych analiz ekonomicznych po wydmuszce i chorągiewce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz