piątek, 8 lipca 2011

Pan urzędnik

Jakiś czas temu obiecałem napisać jak postępuje walka z biurwokracją sabotującą mi budowę domu. Dość długo nic nie pisałem, bo nie było o czym. Stworzenie dokumentu nazywającego się Warunki Zabudowy trwało 4 i pół miesiąca. W internecie przeczytałem, że nie jest tak źle, pechowcy czekają czasem pół roku pomimo braku jakichkolwiek problemów czy sporów z sąsiadami. Łaskawi widać u mnie ci urzędnicy...

Jakoś nie mogę się oprzeć by po raz kolejny nie napisać, że jeśli komuś roi się, że tzw. komuna upadła to powinien spróbować zbudować dom. Myślisz, że działka jest twoja? Sądzisz, że jeśli nie zakłócasz budowlą spokoju czy widoku na działkach sąsiadów to możesz budować bez przeszkód? Wydaje ci się, że jak masz projekt domu, to papierologia za tobą i czas startować prace budowlane? O, co to, to nie! Musisz spytać jeszcze o pozwolenie swojego pana i łaskawie poczekać...

Żeby chociaż to była tylko czysta, lecz uciążliwa formalność. Nie! Urzędnik wydaje dość precyzyjny nakaz opisujący co i jak ma być budowane. Mój projekt jest na szczęście całkiem standardowy i warunki zabudowy niczego mi nie zablokowały, ale... długość ściany nie może przekroczyć 10 metrów +/- 20%, fasada ma być co najmniej Xm. od drogi, wysokość kalenicy Y. Maksymalny kąt nachylenia dachu Z. I tak dalej. Łaskawcy przynajmniej pozwolili wybrać czy dach ma być płaski czy spadzisty. Ludzcy panowie znaczy się... I żeby to jaki park narodowy był, albo działka naprzeciwko Wawelu, to może bym i zrozumiał, że nie wolno budować byle czego. Ale to boczna ulica a wokół domy najróżniejsze i każdy inny: bogate, biedne, ładne i rozpadające się rudery, parterowe i piętrowe itp. To nie ważne. Urzędnik - twój pan i musi uzasadnić swoje istnienie oraz podkreślić panowanie przez tworzenie ograniczeń, uzgodnień i regulacji. Ludzki pan - budować pozwoli, ale dyskretnie przypomni, że to on tutaj rządzi i ustala reguły.

Cały proces pokazuje, że to w zasadzie już nie kapitalizm, czy socjalizm, ale po prostu ZWYKŁY FEUDALIZM powrócił. Z tym, że kiedyś feudał to był człowiek na jakimś poziomie a ponieważ jego dzieci dziedziczyły dobra, to przynajmniej dbał żeby wasale nie popadali z głodu albo nie pouciekali gdzieś daleko. I taki wasal jak go ładnie poprosił i czynsz czy podatek uiszczał bez problemów a w razie potrzeby udzielił wsparcia militarnego, to zazwyczaj mógł budować sobie taką chałupę czy pałac jakie chciał. A dziś? Dziś naszym panem feudalnym jest urzędas. Ni to na poziomie, ni to z urodzenia arystokracja, ni to nawet wykształcone. Ale to on decyduje: czy budujesz, kiedy budujesz i co budujesz na działce, którą w swojej łaskawości pozwala ci nazywać swoją. I tak samo jest w innych sprawach w tym kraju. Pozwolenie na to by handlować sałatą na targowisku, zezwolenie na założenie gazety, meldowanie gdzie zamieszkujesz, a wkrótce może chip pod skórę i pozwolenie na opuszczenie mieszkania, co? Nie ma to jak wolny kraj...


PS. Z innej beczki, ale dziwi mnie to nieustannie więc znów to napiszę. Hipokryzja dziennikarzy i polityków sięga w Polsce wyżyn. Po skazaniu w Białorusi białoruskiego korespondenta Gazety Wyborczej na 3 lata w zawieszeniu za zniesławienie Łukaszenki podniosło się w straszne larum. Nawet różne Buzki i insze polityki załamywały ręce jaki to panie totalitaryzm w tej Białej Rusi... Oczywiście ściganie z urzędu i skazywanie dziennikarza za krytykowanie i zniesławianie prezydenta nie jest dobre. Nie popieram cenzury. Ale chodzi o coś innego. Mianowicie o to, że cichaczem, bez rozgłosu, w Polsce... dzieje się to samo. Niejaki Karol Litwin, student KUL, został skazany na... 3 lata w zawieszeniu za nazwanie w gazetce kibiców Korony Kielce premiera Tuska ćwokiem. Niestety Gazeta Wyborcza jakoś zapomniała o tym napisać... To co, mamy jednak ten totalitaryzm w Polsce, czy na Białorusi jest ok? Profesorze Buzek, a czemu nie załamuje Pan rąk i nie krzyczy: biada nam, mamy w Polsce totalitaryzm?

4 komentarze:

  1. III RP to PRL-bis, z tą różnicą, że nie strzelają i nie wypełniają masowo więzień, ale pozwalają działać nakładając na lud wysokie kary i podatki, dodatkowo mocno utrudniając wszechogarniającą biurokracją (za komuny była mniejsza!).

    Co do budowania domu można spróbować obejść idiotyczne przepisy powołując się na dzieło artystyczne. Z blogu p.Jacka Sierpińskiego:
    http://sierp.libertarianizm.pl/?p=680

    Ciekawe, czy ktoś to testował?

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Kocie, chyba za ostro, zbyt emocjonalnie skomentowałam porady jak i dlaczego nie korzystać z zasiłku dla bezrobotnych. Ale tak czytam, przeglądam i teraz rozumiem jakim narzędziem się posługujesz i w jakim celu. Mam lekturę na parę wieczorów bo muszę przeczytać wszystko :). CO do budowania to jak raz przez ostatnie 5 lat pracowałam przy projektach domów i wiem co inwestorzy przechodzą a razem z nimi tzw. architekci adaptujący. Np w urzędzie krakowskim można zrobić poprawkę korektorem a w niepołomickim już nie - tam dopuszcza się zaklejenie papierkiem tego co ma być poprawione. Przedszkole? Mało powiedziane. Dokumentacja to świętość. Może budujemy dla tworzenia dokumentacji i miejsc pracy urzedników?... Iwona

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję.
    Budowa w Polsce to istna droga przez mękę. Minęło pół roku a ja mam tylko fundament. Kolejne opóźnienia wygenerował jednak bank a nie urzędnicy. Branie kredytu na budowę to jeszcze większa droga przez mękę. Banki zasługują na długi i mocno krytyczny wpis, ale na razie go nie będzie, bo ręce mi opadły ze zniechęcenia i nie mam siły z tym blogowo walczyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak... Następne starcie z urzędnikami czeka Cię dopiero przy odbiorze. Oj, potrafią być i wtedy uciążliwi. Ale najgorsze papierowe przeprawy masz za sobą. Uszy do góry. Budowa rozpoczęta. Z kredytem takim czy innym i tak wybudujesz, najwyżej dłużej to potrwa. Zbieraj siły na użeraczkę z wykonawcami. Wiem co mówię, jestem budowlańcem :). Masz fajne pióro i chyba szkoda go marnować na pisanie o bankach bo jak powszechnie wiadomo firmy i organizacje zajmujące się wyłącznie pieniądzem działają dla swojej a nie innych korzyści. Jednocześnie czuję się pocieszona ponieważ mnie kredyt nie grozi. Pozdrawiam, Iwona

    OdpowiedzUsuń