piątek, 13 stycznia 2012

Co nowego w 2012?

Ostatnio jest trochę dziur na moim blogu. Jakoś ciężko mi się zebrać, aby opisywać otaczające mnie absurdy. Albo stały się tak absurdalne, że już nie czuję potrzeby pisania o nich, albo dopadła mnie znieczulica na nie, albo zacząłem uważać, że szkoda tracić czasu na takie głupoty. Świata się nie zbawi, a są w życiu rzeczy ważniejsze. Ale z szacunku do odwiedzających czytelników trzeba coś skrobnąć w nowym roku, tym dla którego Majom zabrakło sznurka, kamiennych tabliczek czy z czego tam oni robili ten swój kalendarz... Co tam panie działo się w pierwszej połowie stycznia? Ano trochę się działo.

  • "Liberalny" rząd w natarciu. Od 1 stycznia wzrósł szereg podatków, z których mnie osobiście jako ojca rocznego dziecka najbardziej uderzyło podniesienie podatku VAT na ubranka dziecięce i uwaga, bo o tym jest praktycznie kompletna cisza w mediach, pieluchy. Na te ostatnie wydaje się nawet więcej niż na ubranka, więc ekipa Tuska zabrała jakieś 20 zł (miesięcznie!) każdemu rodzicowi małego dziecka w tym kraju. Nie wiem czy jest to jakiś element polityki prorodzinnej, czy może proekologicznej mającej nas zmusić na przejście na pieluchy wielorazowe (coś jak zakaz sprzedaży żarówek się szykuje?). Tak czy inaczej ekipa Tuska znów zapukała w dno od spodu i ukradła swoim obywatelom kolejną sumę ciężko przez nich wypracowywanych pieniędzy...
  • Wprowadzono ustawę całkowicie zakazującą handlu zwierzętami. Nie licząc licencjonowanych hodowców rzecz jasna (i rzecz jasna płacących za to odpowiedni haracz rządowi). Ustawę podobno pisali ekolodzy, co zaskakuje biorąc pod uwagę, że może skończyć się masowym uśmierceniem tysięcy szczeniąt i kociąt, których właściciele nie mogąc już ich sprzedać a nie mając czasu i ochoty na wożenie do schronisk (gdzie swoją drogą także uśmiercają je w sporej liczbie) zastosują ciche i ostateczne rozwiązanie. Kraj zmienia się niekorzystnie w szybkim tempie. Baba nie może sprzedać na ulicy słoika jagód, chłop nie może sprzedać kota na Allegro, ale za to biurwoland rozwija się doskonale. Chodzi oczywiście o kontrolę. Rząd systematycznie likwiduje wszystkie nadal nieuregulowane przejawy drobnej przedsiębiorczości Polaków. Ma być tak: pracuj cały dzień w wielkiej korporacji oddając większość wypracowanych dóbr rządowi a po 70 (albo później jak ZUS przyciśnie kolejny kryzys) dostaniesz emerytalny ochłap i będziesz mógł umrzeć w przytułku. A dla rozrywki obejrzyj sobie już dziś kolejny 'taniec z idiotami' w tv...
  • Kolejny etap deprecjonowania prestiżu zawodu lekarza (i na dodatek także farmaceuty). Teraz lekarze mają stać się przedłużeniem urzędasa z NFZu i zamiast decydować wyłącznie o leczeniu pacjenta mają określać wysokości refundacji leków. Nie ma sensu komentować tych głupot bardziej. Medycyna zamiast iść w kierunku normalności czyli wolnego rynku szybkimi krokami kieruje się ku epoce PRLu. A Państwo na pewno mieliście dziś kupę śmiechu oglądając głupią minę Arłukowicza w sejmie. Jakie kadry, takie ustawy...
  • Dziś tj. 13 w piątek (może będzie pechowy dla urzędasów), Naczelny Sąd Administracyjny zajmie się sprawą Szopy Waldemara Deski walczącego o prawo do zbudowania na SWOJEJ działce takiego domu na jaki ma ochotę. Nie znam jeszcze rezultatu, ale obawiam się, że ostatnia instancja sądu jaka pozostała w tej sprawie, wyda taki sam wyrok jak poprzednie, podtrzymując nakaz rozbiórki. Jak widać od czasów Drzymały i jego wozu niewiele zmieniło się w tej części Europy. Nadal urząd decyduje o tym gdzie, jak i dlaczego możesz mieszkać.
  • Wkrótce ma zacząć wydłużać się wiek emerytalny, zniknąć becikowe, ulga podatkowa dla twórców oraz ulga internetowa. A g...uzik mnie to obchodzi. I tak nie liczę na emeryturę od państwa ani na inne zasiłki oraz nie mam umów o dzieło. Ale spróbujcie tylko dranie ruszyć samozatrudnienie i wspólne rozliczanie się współmałżonków to... ... i tak im oczywiście nic nie zrobię. W dzisiejszych czasach obywatel nic nie znaczy wobec biurokracji. Zastanawiam się czy kiedykolwiek znaczył więcej. Może w USA w XIX wieku? Nie mamy ŻADNYCH metod obrony czy powiedzenia NIE. Przyjdzie bardziej agresywny i bardziej czerwony rząd, polikwiduje ostatnie ulgi, popodnosi podatki dochodowe, wprowadzi kataster, skoczy bieda i bezrobocie a i tak nikt nie zaprotestuje skutecznie. Dla wielu pozostanie wtedy tylko emigracja.
  • Zrobiło się jakoś bardzo pesymistycznie (może to styczniowy brak światła tak działa?) więc dla odmiany trochę rozrywki. Z gatunku czarnego humoru. Jakiś koleś w mundurze chciał strzelić sobie w głowę a trafił... chyba w policzek. Przez chwilę się zaniepokoiłem. Polscy żołnierze w Afganistanie są w sporym niebezpieczeństwie jeśli dowodzą nimi tacy oficerowie. Bo skoro nie trafił w swoją, nieruchomą głowę z odległości kilkunastu centymetrów, to jak u licha chce trafić w głowę szybkiego jak zając taliba z odległości wielu metrów? Na szczęście okazało się, że to nie żaden żołnierz, tylko prokurator wojskowy, czyli taki dziwny prawnik, któremu mundur i stopień dali głównie po to aby nie wyglądał głupio między żołnierzami kiedy prowadzi śledztwo w ich sprawie. Mimo to ktoś popełnił duży błąd dając mu broń. Następnym razem gotów nie trafić jeszcze bardziej i postrzelić kolegę.
Dopiero dwa tygodnie a już tyle głupot? Majowie chyba mieli rację usuwając ten rok z kalendarza... Ale są i małe pozytywy. Nie u nas niestety, ale w USA:
  • W prawyborach partii republikańskiej w New Hampshire drugie miejsce zajął Ron Paul. Jeśli ktoś nie wie kto to jest, to zapraszam do jednej ze stron: http://www.ronpaul.com/ http://www.ronpaul2012.com/ lub po polsku http://www.ronpaul.pl/ W skrócie: libertarianin, antymilitarysta, zwolennik wolnego rynku, słowem: ostatnia nadzieja wolnej Ameryki... która oczywiście i tak przegra prawybory z jakimś mdłym biurokratą popieranym przez konserwatywny establishment Partii Republikańskiej (i będzie to pewnie mdły klon Busha: Mitt Romney). Biurokraci z Waszyngtonu nie mogą sobie wszak pozwolić aż na taką rewolucję jak na gościa chcącego zlikwidować FED, departament edukacji i podatek dochodowy. Jednak jeżeli dojdzie do pojedynku jeden na jeden z Romneyem to nie będzie można go już ignorować pisząc o 'not serious candidate' i pewne tematy przebiją się do mediów amerykańskich a siłą rzeczy i światowych. Prywatnie sądzę, że to jest jedyny obecnie kandydat republikanów o charyzmie wystarczającej by pokonać Obamę, ale czy gość będący jednocześnie zwolennikiem legalizacji marihuany i przeciwnikiem aborcji jest w stanie wygrać wybory? Zobaczymy.
  • O, u nas też coś jest. PO rozpoczęło podnoszenie składek rolników. Z tego się jednak nie cieszę, bo nie zazdroszczę rolnikom. Nie chodzi przecież o to żeby ktoś płacił więcej co teraz płaci mniej, tylko żeby ci co płacą więcej płacili mniej. Podatki powinny być zrównywane w dół a nie w górę. Jednak widok wkurzonych ale posłusznych PSLowców jest przedni. Chodzą z minami zbitych psów mówiącymi: dymają nas ostro, ale nic nie możemy zrobić. Działacze tej obrotowej partyjki są tym razem całkowicie zneutralizowani przez Tuska, który może ich wodzić za nos jak zechce, bo wiedzą, że na ich miejsce w każdej chwili do koalicji rządowej gotowe jest wskoczyć SLD i Palikot. A i przyśpieszone wybory nie dają żadnej szansy na to, że znów zobaczymy w sejmie następców komunistycznego ZSL. Tak więc snują się po korytarzach sejmowych unikając dziennikarzy a tym bardziej wyborców i mają miny tak kwaśne, że krowy na Podlasiu zaczną niedługo dawać zsiadłe mleko. Mała rzecz a cieszy, może doczekamy czasów, kiedy nie będziemy musieli w telewizorze patrzeć na fałszywe twarze Kłopotka, Zycha czy Pawlaka.
PS. p. Deska niestety przegrał sprawę w NSA. Było to niestety zgodne z  oczekiwaniami, ale uzasadnienie sądu jest kuriozalne. Stwierdził on, że ok - konstytucja nadaje mu pewne prawa (np. dysponowania prywatną własnością), ale ustawa jest nadrzędna a ta głosi, że skoro działka jest rolnicza to nie wolno na niej budować (i bez znaczenia jest, że urzędnicy nie chcą jej odrolnić). Można by się zastanawiać po co właściwie mamy konstytucję skoro ustawy są od niej ważniejsze...

    7 komentarzy:

    1. Czy jest Pan zwolennikiem demokracji bezpośredniej? Mówię o takim ustroju jaki panuje w Szwajcarii.

      OdpowiedzUsuń
    2. No tak styczniowe słońce, u mnie to środek lata więc chyba cierpię na nadmiar optymizmu życiowego. Niestety co do Rona Paula ciężko miec złudzenia- ma zbyt potężną oligarchię przeciw sobie, poza tym to i tak już jest za późno na jakikolwiek spokojne wyjscie USA z tego bagna. I zgodzę się, że utopienie PSL by dla Polski było całkiem dobrym wyjsciem- tylko oni mają wystarczająco kadr, aby zawsze wejść do Sejmu....

      OdpowiedzUsuń
    3. Demokracji bezpośredniej? Ogólnie - tak. Ale dużo zależy od szczegółów. Demokracja bezpośrednia słabo będzie działać w obrębie 40 milionowych państw. Do tego by była optymalna potrzebna jest jeszcze silna decentralizacja i model federacyjny jak w Szwajcarii. Dopiero gdy mniejsze grupy ludzi decydują o swoich sprawach na niskich poziomach państwa to zaczyna to działać ok. Te niskie powinny dominować. Czemu np. podatków nie można by ustalać na poziomie województw?

      OdpowiedzUsuń
    4. Oczywiście decentralizacja musi być dlatego wspomniałem Szwajcarię. Referendów ogólnokrajowych jest tam mniej niż lokalnych. Większość spraw jest rozstrzygana na najniższym możliwym szczeblu. Skoro co do tego się zgadzamy to jaki jeszcze problem powstaje w 40 mln kraju? Ja nie widzę żadnego - w końcu mieliśmy już dwa referenda ogólnokrajowe.
      Biorąc pod uwagę stacje gospodarcza Szwajcarii sądzę, że demokracja bezpośrednia jest dla nas jedynym wyjściem. Bezrobocie 3,8%, niskie i spadające zadłużenie, itd. Po prostu widać, że pańskie oko konia tuczy.

      OdpowiedzUsuń
    5. Potrzebujemy twojej pomocy Kocie.
      Odezwij się proszę
      http://www.demokracjabezposrednia.pl/
      http://www.facebook.com/groups/demokracjabezposrednia/

      OdpowiedzUsuń
    6. Ale przecież świetnie wam idzie, nawet dostajecie jakieś dotacje :)
      A poza tym jak pisałem - interesuje mnie wyłącznie demokracja bezpośrednia na szczeblu lokalnym gdzie ludzie decydują o sprawach które ich bezpośrednio dotyczą. A na szczeblu kraju - co za różnica czy nowy podatek przegłosuje 200 posłów czy 20 milionów ludzi w referendum. To i tak będzie tyrania większości nad jednostką. Więc to tylko ruch do przodu - eliminacja niepotrzebnych pośredników ale nie panaceum na wszystko.

      OdpowiedzUsuń
    7. Różnica jest taka, że w Polsce najwyższy VAT wynosi 24% a w Szwajcarii 8%. Kiedy ta sama osoba decyduje o tym jakie podatki zapłaci oraz na co pieniądze zostaną przeznaczone - wtedy jest nadzieja na znaczące zwiększenie efektywności.
      Natomiast kiedy polityk decyduje komu zabrać a komu dać można mieć pewność, że system będzie działał słabo.
      Po prostu właściciel najlepiej dba o swoją własność.
      Rzeczywiście, demokracja bezpośrednia nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów ale jest najlepszym sposobem na rozwiązywanie wszelkich problemów.
      Możesz wywrzeć wpływ na rzeczywistość razem z nami lub stać z boku. Wolna wola.

      OdpowiedzUsuń