wtorek, 28 lutego 2012

Szybki przegląd lutego

Luty się kończy. Pora podsumować co tam wpadło w blogowe oko...
  • "Patrzcie to jest nasz Miś, kosztował 2 miliardy i sobie będzie stał w centrum Warszawy..." Koszt budowy Stadionu Narodowego dobił dwóch miliardów, ale przynajmniej w lutym dowiedzieliśmy się skąd bierze się tak szybkie puchnięcie rachunków. Stadion otwierano już kilka razy to i koszty rosną. Dowiedzieliśmy się też, że szef jakiegoś centrum-czegoś-tam-sportu wziął pół miliona premii. No cóż. Pewnego dnia słyszałem w TVP jak dziennikarzole strasznie się szokowali tym, że piraci somalijscy zarobili 170 mln dolarów na wymuszaniu okupów za porwane statki. Liczba duża. Proceder niemiły, szczerze posłałbym kulkę w łeb każdemu takiemu piratowi, który przemocą porywa statki, towary i ludzi. Ale w takim razie co należy się piratom z Warszawy, którzy ukradli już sumę kilka razy większą niż roczny dorobek całej somalijskiej floty pirackiej? I dlaczego do licha żaden dziennikarzol nic o tym nie mówi?
  • Minister Mucha podobno kazała nazywać się ministrą. Serio. No cóż, mnie to nie dziwi. Jeśli nie jest się prawdziwym ministrem, to trzeba wymyślić jakieś inne stanowisko dla siebie. A przynajmniej odwrócić uwagę, bo już samym wyglądem chyba dalej nie dało się mamić kibiców. Przy okazji przypomina mi się zaczytany gdzieś dowcip o ministrach taki trochę przypominający dowcipy z PRLu. "Tusk zastanawia się jak tu poprzydzielać stanowiska w nowym rządzie. Ministrem sportu będzie... ... już wiem - Mucha, bo przecież muchy szybko latają. A ministrem ds górnictwa będzie... o - ten facet ze Śląska, oni tam wszyscy się przecież znają na węglu. Ministrem rybołówstwa... niech będzie ten z Gdańska, trzeba mu dać jakąś posadę, a skoro jest znad morza, to pewnie wie jak wygląda ryba. Ale co z tym Bonim?... trzeba mu coś dać... na czym to on się zna? hmm... już wiem! Wczoraj chwalił się, że zna wszystkie cyfry, więc musowo minister cyfryzacji!" To chyba dlatego premier robi aktualnie przegląd ministrów wzywając ich po kolei na dywanik.
  • Platforma Obywatelska, o której coraz częściej mówią że jest tak obywatelska jak dawniej Milicja Obywatelska, dba o skuteczne kopanie swojego elektoratu w tylną część ciała. W dodatku przy pomocy czegoś co nazywa polityką prorodzinną. Ale z tym jest jak w starym dowcipie "jeśli rząd chce twojego dobra, to najwyższy czas aby swoje dobra głęboko ukryć". To i blady strach zaczął padać na polskie rodziny. A to ulgę na dzieci mają zlikwidować ogromnej grupie Polaków (wg planu mają zabrać rodzinom z jednym dzieckiem w SUMIE zarabiającym ok 85 tys. zł. co przy dwóch osobach pracujących daje jakieś 2.5 tys zł na rękę - toż to obrzydliwi bogacze panie), a to wiek emerytalny podnieść, a to znów drastycznie podnieść podatek składkę na ZUS dla przedsiębiorców. Teraz chyba została jeszcze tylko likwidacja wspólnych rozliczeń podatkowych małżeństw i w Polsce będzie można zobaczyć ewenement na skalę światową - jak klasa średnia, w tym stateczni ojcowie rodzin a może i całe rodziny, atakuje budynki rządu koktajlami mołotowa.
  • A co tam. Polacy wytrzymają. Przecież powiedział Donald Tusk, że jak się nie podoba to może alternatywnie podnieść VAT o kilka procent, podatki składki na ZUS dwukrotnie i zwiększyć akcyzę na paliwo. Jak to szło z tym dowcipem o Stalinie... "...a mógł zabić!" Brać mi to podniesienie wieku emerytalnego i nie marudzić! Przecież i tak pokolenie w wieku < 40 lat żadnych emerytur nie dostanie, to co was boli ile ten wiek wyniesie. Ja na ten przykład w ewentualnym referendum zagłosuję za podniesieniem wieku emerytalnego. A tak! Na złość tym co głosowali na PO. Niech mają za swoje. A ja i tak nie liczę na rządową emeryturę i tak mi dopomóż premier Pawlak również w nią niewierzący... Nasz Światły Przywódca dodał jeszcze, że pomysł aby Polacy sami sobie wybierali wiek emerytalny i przy tym wysokość emerytury (idziesz wcześniej - masz mniej) to straszna nieodpowiedzialność, która rozsadzi budżet. Ciekawe, że pomysł ten rzucili... młodzi członkowie jego partii. No to teraz wiadomo, kto będzie następny na dywaniku u premiera. Tym młodym to trzeba wciąż od nowa tłumaczyć zasady marksistowskiej gospodarki, nic sami nie łapią ech... Zastanawia tylko czemu, ten neutralny w sumie dla budżetu, pomysł spotkał się z taką agresją premiera? Ktoś tu chyba nie mówi całej prawdy o stanie budżetu ZUSu...
Żeby nie było że tylko ganię, to jak zwykle coś pozytywnego. Rząd planuje zrobić prawdziwą rewolucję i uwolnić około 50 regulowanych zawodów - ŁAŁ! Czekali z tym aż 5 lat choć był to jeden z głównych punktów ich programu wyborczego, ale oj tam, nie czepiajmy się. Lepiej późno niż nigdy. Tym samym liczba regulowanych zawodów spadnie z ... zaraz... z 380 do 330. Co mówicie? Że taka na przykład Szwecja ma ich 90 a Estonia 50? Oj tam defetyzm siejecie. Pewnieście z opozycji, która wszędzie doszukuje się czegoś złego. Mogli przecież zwiększyć ilość regulacji. I nie mówicie tego głośno, bo usłyszą lobbyści z tych grup zawodowych i z 50 zrobi się... 5. I jeszcze będzie jak z cięciami biurokracji z zeszłego roku. Miało być na minus, ale nie wyszło i zrobiło się na plus.

PS. Ciekawym byłoby też sprawdzenie ile było tych zawodów 5 lat temu. Mnie się nie chce, może komuś z czytelników? Jak znam biurokratów, to oni zawsze likwidują głośno dwie regulacje aby po cichu wprowadzić trzy nowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz