czwartek, 1 lipca 2010

List 100 włoskich ekonom(komun)istów *

Gazeta Wyborcza opublikowała niedawno List 100 włoskich ekonomistów do Unii Europejskiej
Nawet jego pobieżne przeczytanie napawa zdumieniem. Czyżbym w czasie snu niespodziewanie przeniósł się w czasy stalinowskie? Czyżby komunizm zwyciężył w pięknych Włoszech? Gazeta Wyborcza nie zamieściła pod czy nad listem ANI jednego słowa komentarza. Cóż, nie czytam za często tego dziennika, więc nie wiem, może komentarz był innego dnia. Jednak przy takim stronniczym tekście powinien być tuż pod nim. Inaczej dochodzimy do wniosku (obawiam się że słusznego), że GW propaguje zawarte w nim poglądy.

Zróbmy szybki przegląd. Oto garść najfajniejszych grypsów z listu...

Programy oszczędnościowe rządów mogą pogłębić kryzys, doprowadzając firmy do bankructwa i zwiększając bezrobocie.
No tak, oczywistym jest, że życie na kredyt powoduje wybuch wzrostu gospodarczego oraz pełne zatrudnienie. (Mimo to można uznać, że list zaczyna się spokojnie.)

Obecny kryzys nie jest skutkiem twórczej księgowości ani rozrzutności rządów.
Stopami procentowymi nierozsądnie manipulują krasnoludki a nie rządowe banki centralne. Za deficyty rządów (np. Grecji) odpowiadają z kolei złośliwe skrzaty, które pod nieobecność ministrów i premierów nierozsądnie zaciągają niepotrzebne pożyczki.

Przyczyną światowego kryzysu jest zbyt wielki rozziew pomiędzy rosnącą wydajnością a stagnacją bądź też nawet spadkiem konsumpcji
Drodzy rodacy: konsumujmy więcej, bo rządowi brakuje już pieniążków. Niedługo wprowadzimy obowiązek regularnego kupowania elektroniki, AGD, książek, lekarstw, żywności, samochodów i wszystkich innych dóbr których producenci mogą być zagrożeni. Wprowadzić obowiązkowo kartki na konsumpcję! Niech każdy obywatel co miesiąc wykaże czy zakupił dość produktów. (po prawdzie to już się zaczęło - patrz obowiązkowa wymiana żarówek, a wkrótce sprzętu AGD i telewizorów).

Światowa gospodarka cierpi na brak popytu.
Towarzyszu popyt, macie natychmiast się poprawić! Słuchajcie jak słusznie prawią postępowi profesorowie ekonomii! (czyli dalej w ten sam deseń).

Światowy kryzys szczególnie daje się we znaki w strefie euro, która jest bezbronna z powodu wewnętrznego braku równowagi strukturalnej będącej następstwem ślepej wiary w to, że siły rynkowe same wszystko wyregulują.
Nie trzeba było obalać bratniego Związku Radzieckiego. Z kogo teraz weźmie przykład UE? Nikt tak jak narody radzieckie nie przodował w ustalaniu wewnętrznej równowagi strukturalnej (cokolwiek to nie znaczy, brzmi groźnie, autorzy chyba się rozkręcają).

Winna jest też polityka gospodarcza krajów z nadwyżką bilansu płatniczego, szczególnie Niemiec, gdzie płace utrzymuje się na sztucznie niskim poziomie, wydajność na bardzo wysokim - żeby utrzymać konkurencyjność eksportu. Stąd te kraje zamiast być lokomotywą strefy euro, są w gruncie rzeczy ciągnięte do przodu przez słabszych sąsiadów.
Natychmiast w Niemieckiej Republice Socjalistycznej podnieść podatki i zwiększyć wydatki socjalne! Co najmniej do poziomu Grecji! Obniżyć wydajność pracy co najmniej do poziomu Włoch! (Każdy kto to czyta niech dla eksperymentu pokaże to zdanie 10 losowo wybranym znajomym i zanotuje ilu z nich po przeczytaniu o "sztucznie niskich płacach Niemców" zacznie turlać się po podłodze ze śmiechu.)

Jednocześnie rośnie nierównowaga zadłużenia w strefie euro.
To akurat jest oczywiste - dlaczego jeden kraj ma mieć większy dług a drugi mniejszy. Towarzysze z Niemiec - proszę natychmiast się zadłużyć.

Dlatego spekulanci finansowi stawiają na dezintegrację strefy. Wiedzą, że kryzys będzie się pogłębiał, a zyski firm i banków będą nadal spadać. Coraz trudniej będzie odzyskać długi zarówno publiczne, jak i prywatne.
bełku, bełku, bełku. (Tutaj następuje długi fragment, w którym autor zwyczajowo zrzuca wszystko na spekulantów oraz próbuje argumentować dlaczego rządy za wszelką cenę mają unikać wolnego rynku. Tow. Lenin byłby zadowolony).

Tego rodzaju polityka, której hołduje zresztą włoski rząd, może jedynie doprowadzić do napędzonej zadłużeniem deflacji.p
Deflacyjnym skrytoobniżcom cen mówimy NIE! (Zagadka dla włoskich ekonomistów. Dla profesorów! Jeśli jedna baba na targu ma jaja po 1.20zł a druga po 1.10zł to która cena jest korzystniejsza dla konsumenta? Odpowiedzi proszę przesyłać na adres: Mauzoleum Lenina, pl. Czerwony, Moskwa).

Dlatego proponujemy natychmiastowe ukrócenie spekulacji rynkowych. Powinno się wprowadzić podatki, które zniechęcą do krótkoterminowych transakcji, oraz kontrolę przepływu kapitału.
...
(I w końcu jest! Główny cel listu. Do tego zmierzał autor klucząc przez tak długi czas. Kontrola przepływu kapitału już jest częściowo wprowadzona - banki mają obowiązek raportowania dużych przelewów do Urzędu Skarbowego. Co dalej? Delegalizacja gotówki, jako ostatniej anonimowej formy płatności i przejście na e-pieniądz pod ścisłą kontrolą rządu? Podatek od oddychania? A może od razu chip pod skórę? No panowie ekonomiści macie jeszcze duże pole do popisu.)

Aby zapobiec deflacji, należy wprowadzić płacę minimalną i nowe zasady ochrony zatrudnienia oraz związków zawodowych. Powierzanie tworzenia i likwidowania miejsc pracy siłom rynku jest nieodpowiedzialne.
W zasadzie to gospodarka rynkowa jest całkowicie niepotrzebna. Zakażmy zakładania prywatnych firm. Choć zaraz, może jednak nie. Ktoś musi płacić podatki. Może tak: wylosujmy 10% obywateli i nakażmy im obowiązkowe otworzenie i prowadzenie firmy. Niech każdy zatrudni po 9 osób i płaci im pensję jaką wyznaczymy. A jak nie zapłaci, to ha - do więzienia. (A co, może myślicie, że taki pomysł nie wpadnie im do głowy? Wszak ekonomiści wiedzą lepiej, co jest dla nas dobre. Po co mamy eksperymentować z wolnym rynkiem, jeszcze a nuż za dużo osób pootwiera własne firmy i popchnie gospodarkę nie w tym kierunku w którym wymarzyło sobie grono professores.)

Koordynując to z polityką monetarną, powinniśmy skłonić kraje mające nadwyżkę bilansu płatniczego, zwłaszcza Niemcy, aby podjęły kroki w celu pobudzenia popytu wewnętrznego, dzięki czemu rozpocząłby się proces odzyskiwania równowagi wewnątrz strefy euro.
(Ciekawe jak Włosi chcą  zmuszać Niemców do niekorzystnych dla nich rozwiązań? Podczas ostatniej wojny nie udało im się nawet samym zająć Bałkanów, o Afryce Północnej nie wspominając...)

Potrzebny jest skoordynowany europejski progresywny system podatkowy, który pomoże pozbyć się zbyt wielkiego rozwarstwienia dochodów będącego jedną z przyczyn kryzysu. Trzeba przesunąć akcenty z obciążania pracowników na obciążanie zysków kapitałowych.
Precz z burżujami, wyzyskiwaczami, spekulantami, obszarnikami i kułakami! To element obcy klasowo! Nie będzie więcej spekulant wyzyskiwał robotnika i chłopa! (Cel numer 2. Żelazny punkt każdego postępowego socjalisty: podnieść podatki jak najwyżej się da. I dodatkowo ograbić jak najwięcej ludzi z jak największej ilości ich kapitału. Wszak kapitał który miały do tej pory rządy przetrwoniły ekspresowo.)

Powinniśmy w ramach Unii skoordynować politykę fiskalną i monetarną, aby opracować plan rozwoju mający na celu pełne zatrudnienie i równowagę nie tylko siły nabywczej, ale i potencjału produkcyjnego w całej Unii. Plan powinien opierać się na publicznej własności i finansowaniu badań naukowych, ochrony środowiska, planowania regionalnego, mobilności rynku pracy, ochrony zdrowia. W tych dziedzinach siły rynku się nie sprawdzają.
W ramach drugiego etapu reformy wprowadzimy kartki na mięso, czekoladę i buty. (A nie mówiłem, że dopiero się rozkręca? Teraz kurtyna opadła. A właściwie dlaczego ograniczać się tylko do rynku pracy czy nauki. Związek Radziecki przetarł drogę socjalizmu, to i Unia Europejska da radę. Oj nie będzie nam do śmiechu za parę lat, nie będzie.)

Musimy ograniczyć dostęp drobnych inwestorów i funduszy emerytalnych do rynku finansowego oraz oddzielić banki udzielające zwykłych krótkoterminowych kredytów od instytucji finansowych pracujących w dłuższej perspektywie.
Obywatel ma pracować i wspierać socjalistyczną ojczyznę. Nie myśleć. Produkować. Konsumować. Płacić podatki. Od myślenia jest rząd. (I tak w koło Macieju. Dobry niewolnik to niewolnik uzależniony od swego pana. Musi chodzić na postronku jałmużny finansowej zwanej dla niepoznaki wynagrodzeniem aż do późnej starości kiedy przejdzie na postronek jałmużny zwanej emeryturą. I należy go dobrze pilnować żeby nie próbował sam zarabiać na własną rękę. Bo od nadmiaru pieniędzy to mu się jeszcze w głowie przewróci. I oto właśnie chodzi tej socjalistycznej hałastrze. Nie wierzcie im gdy mówią że chodzi im o wasze dobra. Albo nie. Właśnie wierzcie. I pochowajcie swoje dobra w bezpiecznych miejscach.)

Rynki powinny być otwarte jedynie warunkowo, aby uniknąć eksportu recesji przez kraje spoza strefy euro.
(Po wcześniejszej deklaracji światopoglądowej już mnie to nie dziwi. Towarzysze profesorowie - pozwólcie chociaż na troszkę luzu i otwórzcie jakieś odpowiedniki Pewexów gdy już dojdziecie do władzy. Gdzieś musimy kupować te chińskie produkty.)

Byłoby to wszystko może i śmieszne, gdyby nie dopisek pod listem:
List ten podpisało stu włoskich ekonomistów z niemal wszystkich uczelni Italii. Adresatami apelu są władze włoskie oraz instytucje Unii Europejskiej
Jeśli instytucje UE regularnie dostają takie listy, to nie ma się co dziwić, że produkują takie uchwały jakie produkują...

* niepotrzebne skreślić

5 komentarzy:

  1. A ja się z włoskimi ekonomistami zgadzam
    1. programy oszczędnościowe pogłębią kryzys- jak najbardziej- mniej pieniędzy do wydojenia z budżetu oznacza walenie się całej "okołobudżetowej" gospodarki- to samo euro z budżetu krąży kilka razy między bankami, fundacjami różnorakimi, kancelariami prawniczymi nakręcając PKB, pod które można z kolei pożyczyć. Koniec tego oznacza drastyczną obniżkę PKB
    za kryzys nie odpowiadają rządy- zgadzam się, odpowiada wyłącznie FED- instytucja właściwie prywatna.
    Przyczyną światowego kryzysu.. - no dobra, nie rozumiem
    Światowa gospodarka cierpi na brak popytu- w sensie gospodarki jako PKB- jak najbardziej prawda.
    Przykro mi szanowny Autorze, ale blog wygląda na mało uczęszczany- chętnie bym pisał dalej, ale tylko jeśli to się stanie przyczynkiem do jakiejś dyskusji- w razie czego zapraszam na mój- jeszcze mniej uczęszczany- oczywiście nie mam nic przeciwko wymoderowaniu tego akapitu

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu miałbym moderować :)?
    Blog faktycznie mało uczęszczany, a na Twoim już zostawiłem notkę. Jeśli chodzi o te cięcia, to tak - pogłębią kryzys. Ale dzięki temu będzie mógł się skończyć boleśnie acz szybko. Lepiej 2 lata się pomęczyć i usunąć chorą tkankę niż 20 lat jak się męczyła Japonia.
    Poza tym spadek PKB to tylko księgowość. Ważne jak się żyje ludziom i jak się kręci biznes firmom. Oczywiście przez chwile będzie gorzej, ale powinno to być zachętą do cięższej pracy, rozwijania nowych pomysłów itp. A tymczasem receptą tych ludzi jest zadłużanie się i rozwijanie socjalizmu. Tak jakby narkomanowi dać kolejną działkę bojąc się, że będzie chwilę cierpiał na głodzie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie tak jest- tylko dopóki funkcjonuje fikcja PKB i "rozwijającego się sektora usług niematerialnych", której publicznie żadne państwo nie może zakwestionować- to nic się nie da zrobić. Japonia jest jeszcze PRZED kryzysem. Czekajmy spokojnie na informację, że ich urzędujący minister finansów popełnił samobójstwo.
    Po kryzysie- przeciętny człowiek nie będzie miał żadnych pieniędzy- ci nieliczny, którzy mają umiejętności i narzędzia, żeby robić i sprzedawać coś co ludziom jest niezbędne do życia- będą mieli się od razu lepiej- reszta po kilku tygodniach rabowania sklepów z żywnością odnajdzie się lub będzie dalej rabować jak leci. Gospodarka rzeczywiście szybko odbije- ale ludzie będą obiektywie biedniejsi- bo nie będzie handlu "wasze samochody za nasze kolorowe papierki". Po paru latach gospodarka na nowym kapitale ruszy do przodu, ale jeszcze syn wybitnego włoskiego ekonomisty nie będzie mógł zrozumieć dlaczego jego ojciec musiał zbierać puszki aby wyżywić rodzinę. Szok społeczny będzie straszny, ale wydaje mi się że bezszokowe przejście tylko przez wysoką inflację. Więc ekonomiści mają rację- drukujemy papierki, odpalamy inflację, popyt na cokolwiek rośnie, banki się kurczą, powraca realna ekonomia, realne płace spadają bezszokowo- potem kasacja długów przez hiperinflację i mamy konieczną delewaryzację rozłożoną spokojnie na lata.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ucieczka do przodu poprzez inflację może by i zadziałała (na zasadzie mamy 1bilion długu więc rozwadniamy walutę żeby 1bilion był wart 1miliard) ale... po pierwsze rzady musiałyby się ograniczyć aby nie nie zadłużać się ponownie już w pieniądzu zinflatowanym, a to się wydaje mało realne, po drugie raz nakręcona spirale inflacji jest bardzo ciezko zdusić, po trzecie na inflacji i tak wszyscy zbiednieniejmy, bo to wyrafinowana metoda okradania przez rząd wszystkich ludzi.
    Jedyny sposób na wyjście w miarę bezbolesne to jakiś skok technologiczny, który zwiększyłby skokowo wydajność przemysłu, odkrył nowe źródła energii i stworzył nowe gałęzie gospodarki. Na taki skok się obecnie nie zanosi...

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze- i tak musimy zbiednieć- a inflacja to najdelikatniejszy z wszystkich sposób- bo rozłoży na lata to co może się stać szokowo. Najpierw znikną kredyty hipoteczne, potem samochodowe, normalna gospodarka będzie powoli wchłaniać bankowców i urzędników (jak im realne pensje będą maleć) Oczywiście rządy się będą zadłużać i w końcu zbankrutują- ale po paru latach inflacji będzie to mniej boleć- bo gospodarka się trochę już dostosuje. Podatki też będą płacone w pieniądzu zinflacjowanym.
    Ale optymistycznie- skok technologiczny właśnie następuje na naszych oczach- fotowoltaika

    OdpowiedzUsuń