wtorek, 4 maja 2010

Podatki

"Podatki, podatki... jak nie zapłacisz pójdziesz za kratki..."

Krzysztof Skiba i Janusz Korwin-Mikke "Podatki"

Co można napisać o podatkach nowego, czego nie napisali już inni? Co można o nich powiedzieć więcej niż wyśpiewali cytowani wyżej panowie? Może i niewiele, ale ponieważ gdy myślę o polskim systemie podatkowym, to cisną mi się na usta same niecenzuralne wyrazy, to sądzę że trzeba będzie poruszać co pewien czas ten temat. Choćby po to żeby uświadamiać jak największej ilości osób jak okrada ich złodziej zwany dla niepoznaki rządem (lepiej pasowałby nierząd). Podatki to temat rzeka i będę do nich wracać jeszcze wiele razy. Dziś o dwóch sprawach, które są jednym z większych **** do jakich zmusza nas (nie)rząd.

Podwójne opodatkowanie.
Amerykanie niepokoją się o to, czy aby na pewno fakt, że rząd federalny pobiera od nich podatek dochodowy jest zgodny z konstytucją (http://www.youtube.com/watch?v=96TvK9HRPhk). Biedni, naiwni Amerykanie. Pomieszkaliby w Polsce, to dopiero zobaczyliby cuda. Jednym z nich jest wielokrotne opodatkowywanie tych samych pieniędzy. Niektórzy politycy o wyjątkowym zamiłowaniu do hipokryzji utrzymują, że mamy w Polsce niskie podatki. "no bo przecież podstawowa stawka to tylko 18%" *#$%!@ - W takim razie gdy zapłacę moje 18 czy 19 (przedsiębiorcy na liniowym) procent, to będę mógł z resztą pieniędzy zrobić co chcę? Na przykład oddać komuś w postaci darowizny? Albo zapisać w spadku dalekiemu kuzynowi? NIE! BO PRZYJDZIE ZŁODZIEJ Z RZĄDU I ZAŻĄDA SWOJEJ DZIAŁKI! Jakim prawem pytam, przecież zapracowałem na mój dochód legalnie i zapłaciłem już podatek? Czy to są moje pieniądze, czy nie? Jeśli moje, to czemu nie mogę ich komuś oddać i dlaczego ten ktoś ma zapłacić od tego podatek? A jeśli obdarowany podaruje je innej osobie, ta kolejnej i kolejnej? Państwo będzie za każdym razem domagać się haraczu ciągnąc coraz więcej z dochodu wypracowanego przeze mnie. Mam nadzieję, że każdy z Czytelników, kto nie zdawał sobie do tej pory sprawy z tego jak obrzydliwym procederem zajmuje się nasz (nie)rząd przejrzy na oczy.

Opodatkowanie rzekomych korzyści niematerialnych.
Jeśli chcesz prowadzić własną firmę w czyimś mieszkaniu, np. rodziców, i ten właściciel mieszkania użycza ci je (swoją własność którą rzekomo może swobodnie dysponować) za darmo, to bądź przygotowany na niemiłe wezwanie do US i grzywnę. Pasożyty z US mogą (choć nie muszą!) uznać, że "uzyskujesz korzyść" przez to że dostajesz za darmo coś za co ktoś inny być może musiałby zapłacić. Dochodzi do paranoicznych sytuacji, w których ojciec z synem muszą podpisywać fikcyjną umowę wynajmu na fikcyjną kwotę (niby rynkową, co i tak jest stąpaniem po cienkim lodzie, bo urzędas z US i tak może powiedzieć, że kwota nie jest realna) i niestety muszą zapłacić niefikcyjny podatek dochodowy od tej kwoty. Albo liczyć, że nikt nie zwróci na to uwagi i ich nie złapie... To wszystko w tzw. wolnym państwie - kolejny przypadek że nie można już w nim dysponować swoją własnością (mieszkanie) a działalność konkurencyjna jest przez państwo blokowana. I teraz najgorsze. Takie precedensy otwierają szeroko drzwi do coraz bardziej wątpliwych praktyk dla (nie)rządu. Coraz swobodniej interpretując tą zasadę można opodatkowywać przecież coraz więcej  czynności. A to np. wczoraj pomogłem staruszce przejść przez ulicę, na czym ona niewątpliwie zyskała. W końcu ktoś inny mógł ją przeprowadzić za pieniądze. Wniosek: staruszka powinna zapłacić podatek. I tak dalej, i tym podobnie... Gdzie jest granica tego szaleństwa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz