sobota, 22 maja 2010

Wielka woda.

"Trzeba się było ubezpieczyć"
W. Cimoszewicz podczas powodzi w 1997r.

Woda jest wielkim niszczycielskim żywiołem. Zwykle spokojna, jak się zdenerwuje, to nie ma z nią żartów. Zniszczy dobytek w parę minut. Ludzie jednak najwyraźniej lubią takie żarty...

Nie popieram niektórych organizacji ekologicznych, których działalność polega najczęściej na wyłudzaniu pieniędzy oraz na dziwnych atakach w różnych kierunkach. Te w większości lewicowe organizacje przynoszą przyrodzie niewiele pożytku. Gdyby ekolodzy chcieli go przynieść, to np. lobbowali by intensywnie za elektrownią jądrową widząc, że jest jedyną obecnie wydajną i czystą alternatywą wobec węglowych. Ale nie lobbują. Kiedyś będę musiał napisać post o ekologii, bo to ciekawy temat. Dziś nie do końca o tym... Tak więc nie popieram wielu organizacji ekologicznych, ale popieram przyrodę. W jej walce o odzyskanie swojego...

Nie tak dawno ujawniono ekspertyzę zrobioną przez nieznanych mi naukowców dla rządu. Pewnie dla tego była niejawna, że mówiła prawdę, która zwykle jest niewygodna. I stało tam tak: wały nie chronią dobrze przed powodzią bo spiętrzają wodę w wąskim korycie. Intensywna rozbudowa wałów i zbiorników retencyjnych doprowadza do tego, że powodzie są trochę rzadsze (nie co 2-3 lata lecz co kilkanaście lat) ale za to znacznie bardziej niszczycielskie. Zamiast tego, należy rozwijać naturalne meandry, bagna, zakola. Nie prostować rzek i zostawić w spokoju naturalne tereny zalewowe. Oczywiście w centrum Krakowa, czy Wrocławia zostawić wały. Mają chronić miasto przed falą, która będzie umiarkowana, ale czasem mogłaby wylać. Lecz na przedmieściach i poza miastem niech woda podtapia hektary lasów. Traci wtedy impet, osłabia się i nie ma już tak dużego spiętrzenia fal.

Dobre sobie. Zostawić tereny zalewowe... Powiedzcie to tym, co tam koniecznie musieli pobudować domy. I nie ubezpieczyć ich. I teraz żądać zapomóg i odszkodowań... Ok, nie jestem za zabranianiem i forsowaniem tego, gdzie kto ma się budować. Każdy powinien móc zbudować dom gdzie chce. Chce obok rzeki - jego sprawa. Ale niech będzie jasne, że ryzyko też jest jego. A jak znajdzie kogoś kto mu taki dom ubezpieczy - też ok, umowa między dwoma stronami - rzecz święta. I co nas wszystkich obchodziłyby wtedy powodzie? Guzik.

Sam bym może zbudował domek letniskowy nad rzeką w lesie. Ładne widoki, świeże powietrze. A że czasem zalewa? Nie budujesz piwnicy, na pierwszym piętrze nie trzymasz nic cennego i nie przywiązujesz się do niczego co tam jest, inwestujesz w agregat prądotwórczy na paliwo oraz wydajną pompę, a jak idą deszcze kupujesz zapas wody. I co ci więcej potrzeba?

To, że ktoś się nie ubezpieczył, to jego głupota albo akceptacja ryzyka. Teraz powinien ponieść konsekwencje. Oczywiście zgadzam się, że rząd jako właściciel dróg i mostów powinien nieść doraźną pomoc ludziom odciętym przez wodę i uwięzionym. W końcu zalało jego drogę, która stała się nieprzejezdna. Jest za nią odpowiedzialny. Taka pomoc w ewakuacji czy przewozie dobytku - jak najbardziej. Ale nic więcej. Trzeba się było ubezpieczyć jak powiedział W. Cimoszewicz. Jak widać i w SLD bywają mądrzy ludzie, a przynajmniej mający przebłyski mądrości. Tak: jeśli nie akceptujesz ryzyka i masz w domu dobytek życia, to się ubezpiecz. Przekładasz wtedy ryzyko na ubezpieczyciela. A że kosztuje? W życiu nie ma nic za darmo. Stać cię na dom, stać i na ubezpieczenie.

Ale to niestety nie wszystko. Polak-cwaniak wymyślił sobie, że on jak jest sucho, to ubezpieczenia płacić nie będzie, bo szkoda pieniążków, ale jak już woda zaczyna nadchodzić z południa Polski, to on się teraz szybko ubezpieczy i... dostanie odszkodowanie. A może jeszcze zaczną zakładać polisy już po przejściu wody? Wszak kto przed jej nadejściem miałby do tego głowę? Nic dziwnego, że firmy ubezpieczeniowe powiedziały gromkie NIE przypominając o 30-dniowej karencji, a na wszelki wypadek nawet zawieszając zawieranie polis na pewien czas. Na forach internetowych rzecz jasna od razu poleciały gromy. Ktoś wygraża prokuratorem, inny pisze żeby się wynosili z Polski i inne bzdury. Nic dziwnego, 40 lat komunizmu przeorało umysły. Nikt nie patrzy kto za to zapłaci, tylko jak wyrwać jak najwięcej. A kto zapłaci? Frajerzy, czyli my, ty, on i ona...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz