piątek, 28 maja 2010

Wodna puszka Pandory

"Donald Tusk otworzył puszkę Pandory" - tak powinny brzmieć tytuły doniesień w mediach. Ale nie brzmią.
A o co chodzi? Chodzi o rozdawanie Inflantów, tzn. pieniędzy mas, grupce niezbyt zaradnych ludzi. Jeśli tylko zostaniesz uznany za poszkodowanego przez powódź to:
  • dostaniesz 6 tys. zł. bez żadnych pytań,
  • dostaniesz do 20 tys. zł. po okazaniu faktur i rachunków, np. za materiały budowlane itp.
  • dostaniesz do 100 tys. zł. po wycenie szkód przez rzeczoznawcę wskazanego przez państwo jeśli oszacuje że poniosłeś szkodę.

Ech, i pomyśleć że gdy w kulminacji opadów do mojej komórki na podwórku nalało się kilkanaście centymetrów wody, to w pośpiechu przenosiłem co cenniejsze sprzęty jak kosiarkę, czy piłę mechaniczną do bezpieczniejszych miejsc w obawie przed zalaniem. A po co? Straszny naiwniak ze mnie.  Powinienem był otworzyć drzwi jak najszerzej i jeszcze wiaderkiem dolać więcej wody. Za 20 tys. zł. to kupiłbym sobie nowszą i lepszą kosiarkę, taką że hoho...

Po powodzi nazwijmy ją, zasadniczej, Polsce grozi więc teraz powódź... powodzian. W mojej miejscowości 2 km niżej zalało kilka ulic do nawet do 2 metrów. Sądzę więc że urzędnik w UM nie byłby zaskoczony wnioskiem i może nawet nie zweryfikował wniosku pod względem tego, że mieszkam na wzgórzu (a z resztą: ale zaraz, panie a woda ściekająca po zboczu, to nie powódź? niektórym tak podmyła domy, że się pozawalały, nie widział pan w TV?). 20 tys. zł. piechotą nie chodzi. A ile osób którym woda zalała pustą piwnicę chętnie skorzysta z takiej okazji do podreperowania stanu portfela? A co to za problem odpalić rzeczoznawcy ze 20% łapówki żeby zakwalifikował cię do uzyskania świadczenia 100 tys. zł.?

Aż się boję policzyć ile to może kosztować. Bo jeszcze się okaże, że na jednego podatnika to wyjdzie taka sumka, że faktycznie kupiłbym za nią nowiutką kosiarkę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz