sobota, 28 sierpnia 2010

Korekta socjalizmu, czyli 21 postulatów

W 30 lat po podpisaniu tzw. porozumień sierpniowych większości Polaków nadal wydaje się, że Solidarność walczyła o to żeby obalić socjalizm i wprowadzić w Polsce wolny rynek. Nie jest to do końca prawdą. O ile faktycznie część postulatów dotyczyła wolności, to jednak były to prawie wyłącznie postulaty dotyczące większej wolności słowa i względnej demokratyzacji kraju. Tzw. 21 postulatów nie dotyczyło jednak likwidacji socjalizmu ani wprowadzenia w Polsce prawdziwej wolności, w tym gospodarczej. Nic z tych rzeczy. I dlatego czas najwyższy w końcu przestać je gloryfikować i nieco odbrązowić.
Ruch Solidarności był w latach 80-tych prawdziwym masowym zrywem społeczeństwa przeciwko znienawidzonej władzy. Jednak bardzo wiele osób dołączyło do tego ruchu tylko ze względu na wspólnego wroga jakim był socjalistyczny rząd. Ile z tych osób zdawało sobie sprawę z tego, że podłącza się do ruchu robotniczego - ruchu związków zawodowych, które jeśli są czymś zainteresowane to tylko przejęciem władzy i umocnieniem swojej pozycji? Zdobyciem władzy kosztem partyjnej nomenklatury PZPR, dokonania drobnej modyfikacji socjalizmu i nadaniu sobie wygodnego ustroju państwa? Do tego smutna prawda była taka, że postulaty te pisali ludzie, którym wolność kojarzyła się wyłącznie z pełną michą przygotowaną przez onych - wszystko jedno jakich. A część z tych postulatów jest też po prostu wątpliwej jakości intelektualnej. Przyjrzymy się tym 21 "doniosłym" postulatom. Proszę jednak chwycić się mocniej oparcia fotela, żeby nie spaść ze śmiechu... Zobaczymy też, które postulaty zostały zrealizowane, które zdezaktualizowały się, a co do których lepiej żeby nigdy nie zostały spełnione - przez kogokolwiek. Tekst będzie długi. 21 postulatów to sporo - prawdziwy tasiemiec. Czy naprawdę nie mogli się skupić na 3-4 najważniejszych sprawach, ująć je ogólnie i walczyć o nie do utraty tchu?
  • Zalegalizowanie niezależnych od partii i pracodawców związków zawodowych. 
Ten punkt został zrealizowany. To oczywiste, że każdy powinien mieć możliwość założyć taką organizację jaką chcę i należeć do takich jakie chce. Mimo to, związki zawodowe uzyskały w naszym kraju status świętych krów. Jakie inne organizacje miałyby prawo do własnych etatów opłacanych przez właściciela prywatnego przedsiębiorstwa? Widać tutaj wyraźnie, że fakt iż Solidarność była związkiem zawodowym odcisnął piętno na naszym kraju po zwycięstwie tej organizacji.
  • Zagwarantowanie prawa do strajku. 
Jest zagwarantowane. Ale czy to sprawiedliwe, że pracownicy mogą zastrajkować, a pracodawca nie? System prawny byłby symetryczny dopiero po prawnym usankcjonowaniu lokautu.
  • Przestrzeganie zagwarantowanej w Konstytucji PRL wolności słowa, druku i publikacji.
Dość zabawne jest odniesienie do Konstytucji PRL. Solidarność chciała wywrzeć nacisk na PZPR by szanowała przez siebie uchwalone prawo? Być może, ale w tej konstytucji były także zapisy o przewodniej roli Partii i o sojuszu polsko-radzieckim itp. Oczywiście walka o wolność słowa jest jak najbardziej chwalebna i nawet taka metoda jej nie dyskwalifikuje. Jest to bez wątpienia najjaśniejsza część postulatów. Ale czy osiągnięta w 100%. Ciężko powiedzieć. Z jednej strony partie opozycyjne, nawet skrajne, swobodnie wyrażają swoje opinie, a z drugiej strony nadal funkcjonuje w polskim prawie wiele Orwellowskich myślozbrodni: obrażanie uczuć religijnych, obrażanie głowy państwa, zakaz propagowania faszyzmu i komunizmu, zakaz reklamowania niektórych produktów (legalnych) itp. Nie objęto także dekomunizacją mediów ani dziennikarzy z powodu czego nadal pracuje tam wielu byłych agentów wykrzywiających współczesny przekaz medialny. Sukces jest więc umiarkowany.
  •  Przywrócenie do poprzednich praw ludzi zwolnionych z pracy po strajkach w 1970 i 1976 i studentów wydalonych z uczelni za przekonania, zniesienie represji za przekonania. 
Częściowo nieaktualne. Druga część "zniesienie represji za przekonania" - patrz punkt wyżej.
  • Podanie w środkach masowego przekazu informacji o utworzeniu MKS oraz opublikowanie jego żądań. 
Solidarność szybko zrozumiała, że grunt to PR i media :)  Przywódcy strajków chcieli po prostu zostać gwiazdorami mas. I to im się w 100% udało.
  • Podjęcie realnych działań wyprowadzających kraj z kryzysu. 
I tu zaczynają się mrzonki. Postulat ogólnie słuszny i moglibyśmy powtórzyć go dziś po raz kolejny - wszak mamy kryzys ekonomiczny i to nie tylko w Polsce ale całej Europie jak i poza nią. Jednak kto, jak i dlaczego miałby wyprowadzić kraj z kryzysu - tego robotnicy z Solidarności już nie wiedzą. Żadnych pomysłów panowie? Naprawdę? Czyli my żądamy, a Oni, znaczy się, Partia niech nam dogodzą. Po tym postulacie widać wyraźnie, że Solidarność nie chciała tak naprawdę obalać władzy ani zmieniać ustroju. Chciała tylko by micha była pełna - wszystko jedno jak!
  • Wypłacenie strajkującym zarobków za strajk, jak za urlop wypoczynkowy, z funduszu Centralnej Rady Związków Zawodowych (CRZZ). 
Jak ktoś strajkuje to powinien to robić na własny rachunek. Gdybym dziś był właścicielem czy zarządzającym dużym zakładem, to o takim postulacie nawet nie chciałbym dyskutować. Strajkujecie? Ok. Ale bierzecie za to odpowiedzialność i robicie to na własny rachunek. Dopiero wtedy można sprawdzić, czy strajk jest rozsądny, czy nie. Jeśli strajkujący nie chcą nawet ponieść części konsekwencji ekonomicznej, to oznacza że strajk nie jest dla nich aż tak ważny - a jest to zwykłe warcholstwo.
  • Podniesienie zasadniczej płacy o 2 tys. zł. 
Postulat lokalny. Natomiast ciekawy z tego powodu, że różnej maści związkowcy do dziś domagają się np. podniesienia płacy minimalnej. Dobrze, że nie domagają się podniesienia średniego wynagrodzenia :) Płacą minimalną zajmiemy się jeszcze kiedyś na tym blogu. Warto pamiętać, że jej wzrost zwiększa bezrobocie i nie jest wcale korzystny ani dla gospodarki ani dla większości zainteresowanych.
  • Zagwarantowanie wzrostu płac równolegle do wzrostu cen. 
Postulat de facto dość komiczny. Prawdopodobnie wśród piszących postulaty nie było ani jednego matematyka ani ekonomisty. A z pewnością nie było nikogo, kto rozumiałby na czym polega wolny rynek. Z punktu widzenia PRL-owskiej rzeczywistości mogło to wyglądać nawet kusząco. Skoro Oni mają maszynkę do drukowania pieniążków, to tylko ze zwykłej złośliwości nie chcą chyba dodrukować ich więcej. Wiadomo przecież, że sami ustalają ceny - co szkodziłoby im podnieść płace gdy podnoszą ceny. Żal więcej komentować te socjalistyczne bzdurki.
  • Realizowanie pełnego zaopatrzenia rynku. Eksport wyłącznie nadwyżek. 
Ten postulat brzmi dziś nieco egzotycznie. Otóż na większości rynków... nikt nie realizuje zaopatrzenia. Ze względu na prawo popytu i podaży rynek zostaje zaopatrzony przez firmy. Nikogo też nie obchodzi (a przynajmniej nie powinno) ile i czego się eksportuje. Ale zapamiętajcie sobie drogie dzieci - jeśli rządy znów zaczną wprowadzać kiedyś zaniżone ceny urzędowe na różne towary, że w kraju mogą znów pojawić się puste półki a firmom będzie opłacał się wyłącznie eksport. Postulat ten po raz kolejny dowodzi, że prości związkowcy z Solidarności tyle mieli pojęcia o wolności ile w PRLu mogli sobie wyobrazić. Wolny rynek? To dla nich bajka o smokach. A swoją drogą jak związkowcy wyobrażali sobie zrealizowanie pełnego zaopatrzenia rynku w kontekście innych postulatów (bez komercjalizacji cen, przy skróceniu czasu pracy itp.)? A co ich to miało obchodzić, oni byli przecież stroną roszczeniową. Tak jest niestety do dziś.
  • Zniesienie cen komercyjnych oraz sprzedaży za dewizy w tzw. eksporcie wewnętrznym. 
Uderzenie nieco grubszą pałką. Okazuje się, że coś jednak z tego wolnego rynku zauważyli w Polsce. Jednak nie spodobało im się to. Eksport wewnętrzny, czyli np. Pewexy musiał być solą w oku roszczeniowego związkowca. Płacić prawdziwą rynkową cenę? Przecież można zastrajkować i zażądać aby władza "zrealizowała pełne zaopatrzenie rynku", prawda? To smutne, że Solidarność chciała zlikwidować nawet to małe okienko na świat pełnych półek i wolnego rynku jakim były sklepy komercyjne. Dziś ten postulat brzmi śmiesznie, ale pewnie nie jeden związkowiec nie może sobie darować, że nie udało się całkowicie stłumić wolnego rynku i do Polski wdarł się ten paskudny kapitalizm. Przynajmniej tam gdzie się wdarł, bo przecież nie wszędzie.
  • Wprowadzenie zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej oraz zniesienie przywilejów Milicji Obywatelskiej, Służby Bezpieczeństwa i aparatu partyjnego. 
To jest dobre. Bierny, mierny, ale wierny - tak kiedyś mówiło się o sposobie dobierania kadr milicyjnych. Czy dziś policja pracuje lepiej? W części na pewno. Ale nie w 100%... Natomiast co do urzędników... o tutaj to nastąpił nawet regres. Ta mafia rozrosła się wielokrotnie, a dobór kadr najczęściej polega właśnie na przynależności partyjnej, znajomości i układów. Postulat nie zrealizowany do końca, a akurat szkoda. Ciekawe, czy związkowcy zdawali sobie sprawę z tego, że tylko mechanizmy wolnorynkowe mogą sprawić, że dobór kadr gdziekolwiek może być rozsądny. Szczerze wątpię.
  • Wprowadzenie bonów żywnościowych na mięso. 
"O - coś takiego! A ja myślałem, że walczyli o ich zniesienie!" Tak każdy zawoła czytając ten postulat. A guzik prawda, przecież napisałem, że Solidarność nie chciała likwidować socjalizmu! Małe związkowe móżdżki wydedukowały sobie, że jak każdy dostanie przydział 2kg schabu co miesiąc, to na pewno ten schab dla niego będzie i nareszcie będzie porządek, organizacja i mięso na każdy obiad. Potem pewnie żądaliby zwiększenia przydziału, bo okazałoby się, że przydział bonów wystarczy akurat na ... dwa obiady miesięcznie. A swoją drogą jak to się ma do postulatu "Realizowanie pełnego zaopatrzenia rynku."? Nie ma co się pastwić. Trzeba się cieszyć, że Solidarność po przejęciu władzy naprawdę nie zaczęła realizowania swoich komunistycznych postulatów. Część z nich jest gorsza niż uchwały PZPR w tym względzie!!!
  • Obniżenie wieku emerytalnego - dla kobiet do 50 lat, dla mężczyzn do 55, lub zapewnienie emerytur po przepracowaniu w PRL 30 lat dla kobiet i 35 dla mężczyzn. 
Kolejny postulat z rodzaju "misie o małych rozumkach chcą mniej pracować". Nie przyszło im do głowy ani, że system emerytalny mógłby być całkowicie wolny a zabezpieczenie emerytalne w gestii każdego z nas, ani nawet, że można by przy dalszej obowiązkowości znieść wiek emerytalny. Oni chcieli żeby był jak dawniej socjalizm, ale żeby można było krócej pracować! To se ne da panie...  Szczególnie przy grożącej zapaści demograficznej społeczeństwa. Dzisiejszy socjalizm unijny idzie w zupełnie innym kierunku - wydłużania wieku emerytalnego. To musi być nie w smak dawnym związkowcom z panny "S". Trudno, mają pecha. Rządzili na początku lat 90-tych - mogli zrobić gruntowną reformę systemu, a nie zrobili.
  • Zrównanie rent i emerytur starego portfela. 
 Brzmi egzotycznie i jakoś nie bardzo mam ochotę dochodzić o co chodziło w tym postulacie. Jeśli ktoś z Czytelników chciałby poszukać w źródłach - proszę bardzo. O systemie emerytalnym napisałem w punkcie wyżej. Temat ten będzie jeszcze nie raz rozwijany.
  • Poprawienie warunków pracy służby zdrowia. 
Pozostaje przyklasnąć - o tak! I zastanowić się dlaczego po 30 latach ten punkt nie zostaje zrealizowany a jednocześnie jest cały czas aktualny. Część odpowiedzi wynika z samej konstrukcji tego postulatu. "Nie wiemy jak. Chcemy jednak żeby te warunki się poprawiły" - mówią związkowcy. Znów nie mają żadnej recepty, ale chcą aby Oni - Partia im te warunki poprawili. A potem gdy z młodymi partyjnymi podzielili się już władzą w 89' to nadal nie mieli pomysłu. Próba reagowania tu i ówdzie na objawy czy powoływanie i likwidowanie kas chorych to jakiś ponury żart a nie reformy. A rozwiązanie jest takie proste: natychmiast sprywatyzować w cholerę mi to całe dziadostwo z NFZem w pierwszej kolejności!
  • Zapewnienie odpowiedniej ilości miejsc w żłobkach i przedszkolach. 
To ciekawe, że ten sam postulat powtarza i dziś lewica. Ja jednak nie rozumiem czemu rząd miałby coś tutaj zapewniać. Zliberalizować ten rynek i niech się sam rozwija! Dlaczego usługi fryzjerskie są prywatne i nieregulowane a przedszkolne takie być muszą? Dlaczego piekarnie powstają same z siebie i są prywatne, a żłobki muszą być tworzone przez państwo a miejsce w nich "zapewniane"? Za czyje pieniądze miałby to robić rząd? Związkowców trochę rozgrzeszę, bo w realiach socjalistycznej gospodarki PRL ciężko było sobie wyobrazić wolny rynek w zakresie przedszkoli, ale czemu dziś nadal powtarzane są przez polityków te same bzdury?
  • Wprowadzenie płatnych urlopów macierzyńskich przez 3 lata. 
Brzmi przyjemnie dla ucha. Ale znów trzeba zapytać - kto ma za to płacić i jakim prawem chcecie go zmuszać do tego? Oczywiście z różnych socjalistycznych gniotów ten postulat jako polityka prorodzinna mógłby nie być aż tak bardzo szkodliwy. Jednak czy naprawdę nie byłoby lepiej gdyby więcej pieniędzy zostawało po prostu w naszych kieszeniach i jedna osoba mogła po prostu utrzymać rodzinę, gdy druga zajmowałaby się wychowaniem dziecka?
  • Skrócenie czasu oczekiwania na mieszkania. 
No, ten postulat został zrealizowany, dziś każda melepeta może nieomal od ręki dostać pieniądze na mieszkanie :) ... w kredycie na 30 lat. To, że rynek budowlany jest dziś kiepski to jest jedno. Przyczyn jest dużo - wysokie podatki na materiały budowlane (VAT), brak taniej ziemi budowlanej (idiotyczna konieczność odralniania gruntów), czy brak możliwości stawiania czego się chce na własnej ziemi, biurokracja, koncesje itp. Druga sprawa, że sam postulat brzmi śmiesznie, bo to znów jest dziecinne tupnięcie nogą - macie nam zapewnić i koniec! Dobrzy panowie, zmiłujcie się - skrócenie czasu oczekiwania przy socjalistycznym niewydolnym budownictwie? Obejrzyjcie sobie serial Alternatywy 4 (powstanie dopiero za kilka lat) :)
  • Podniesienie diety z 40 do 100 złotych i dodatku za rozłąkę. 
Mało interesujący kolejny roszczeniowy i zdezaktualizowany postulat. Sam fakt podawania w postulatach konkretnych kwot w złotych świadczy o tym, że nie chodziło o żadne dalekosiężne plany, tylko głównie parę chwilowych roszczeń. A my próbujemy robić z nich nowy Dekalog?
  • Wprowadzenie wszystkich sobót wolnych od pracy. 
To się udało zrealizować. Mimo to mógłbym zapytać - po co? Czy to nie powinno zależeć od umowy między pracodawcą a pracownikiem? Do śmietnika wyrzuciłbym cały kodeks pracy. Chińczycy go nie mają i mają dwucyfrowy wzrost gospodarczy.


Warto zauważyć, że charakter różnych postulatów jest nieco inny. Jedne są ogólne i ważne, jak walka o wolność słowa i zniesienie cenzury, a inne absurdalnie drobne, lokalne  i roszczeniowe jak podniesienie czegoś tam o 40zł... Prawdopodobnie postulaty do listy wprowadzały zupełnie różne grupy ludzi, czy wręcz różne środowiska. Warto o tej niespójności pamiętać i nie traktować ich jako świętości i nowego Dekalogu. Wiele z postulatów jest nieaktualnych (i dobrze) lub stanowi wyłącznie socjalistyczne mrzonki. Pamiętajcie o tym Państwo gdy znów usłyszycie w telewizji jak jakiś głupek głośno krzyczy "czas wrócić do postulatów sierpniowych i w końcu je zrealizować" Zwyczajnie zmieńcie kanał w tym momencie...

5 komentarzy:

  1. Dodając do tego możliwość korzystania w pokerze z różnych współczynników od standardowych procentu ludzi oglądających flopa na stole i średniej puli po takie wskaźniki jak VPIP, PFR, TA, CB, CBF,AS czy FB i wiele wiele innych otrzymujemy analogiczną wersję giełdy która opiera się na przewidywaniu i wyliczeniach z jej własnych wskaźników. Warto też dodać, że pokera nauczyć się jest łatwiej i szybciej niż giełdy i wyniki mogą przychodzić szybciej bo giełda wymaga od nas śledzenia danych ze świata i analizowaniu ich oraz wyciąganiu prawidłowych wniosków. W pokerze musimy umieć liczyć a wszystko obraca się wokół rachunku prawdopodobieństwa.

    Do tego wszystkiego należy dodać że tak na prawdę rzadko wygrywamy pokazując karty na showdownie. Większość rozdań kończy się jeszcze przed ostatnią kartą czyli tak na prawdę nie liczy się to co mamy, ale w co uwierzy nasz przeciwnik.

    LP

    OdpowiedzUsuń
  2. Po ponad 30-tu latach pobytu (i pracy) w Szwecji, moge jasno i jednoznacznie powiedziec, ze ze umowa miedzy pracodawca i pracobiorca o, np. wolne soboty, jest marzeniem scietej glowy.
    Przypomina umowe miedzy policjantem a pijaczkiem, ze ten pierwszy nie uzyje paly, gdy ten drugi bedzie sie awanturowal.
    Czytam z zaciekawieniem, ale musze powiedziec, ze to chyba nie takie proste. Prywatyzacja i "wolnosc" bnie jest lekarstwem uniwersalnym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, to w szwedzkim socjalizmie nie definiuje tego jeszcze kodeks pracy?
    A poważnie mówiąc, to sztywność regulacji prawa, a ściślej mówiąc ogromny nacisk na ochronę miejsc pracy powoduje, że może te i miejsca pracy są chronione, ale powstaje bardzo mało nowych miejsc pracy. Przez co pracownik często ma prawie zerowy wybór i musi się godzić na wszystko. Pracownicy powinni zrozumieć, że luźny i wolny rynek pracy jest dla nich korzystny, bo łatwiej zwolnić, ale i łatwiej znaleźć nową pracę, potencjalnie może lepszą. Jeśli praca nie odpowiada nie należy ustawać w poszukiwaniu lepszej. Nawet zmieniając ją co kilka miesięcy tak długo aż się trafi. Nie należy mieć skrupułów i jeśli pracodawca jest nieugięty a warunki Tobie nie odpowiadają - odejść.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pracownicy powinni zrozumieć, że"

    Pracownicy tego zrozumiec NIE CHCA!
    To nie demokratycznie ich zmuszac do rozumienia. Niech pracodawcy zrozumieja pracownikow...

    Ps. Nowo wyswieceni kaplani liberalizmu z umilowaniem uzywaja zwrotu " Pracownicy powinni zrozumieć "
    Z czsem jednak, predzej czy pozniej zmieniaja to na:
    "Pracownicy MUSZA zrozumieć"

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę nie stosować chwytów polegających na dosłownym interpretowaniu wyrwanych z kontekstu zwrotów. Mój powyższy komentarz to obrona pracowników.
    Chodzi mi o to, że kodeksy pracy we współczesnej Europie skupiają się głównie na chronieniu miejsc pracy ignorując tworzenie miejsc pracy. Wolny rynek pracy to również miejsce na którym strony są równe. To właśnie sztywny rynek pracy to miejsce dominacji pracodawców, bo pracownik na takim rynku zwyczajnie nie ma alternatywy. Nie może wymagać od pracodawcy grożąc zmianą pracy, bo innej pracy prawie nie ma. Gdy rynek jest luźny i wolny, miejsca pracy tworzą i znikają w dużej rotacji. Dużo łatwiej zwalniać ale i dużo łatwiej zatrudniać. Zyskują zarówno pracodawcy i pracownicy.
    Poza tym roszczeniowe podejście jest niewskazane. Tak to już jest na tym świecie, że przedsiębiorcy po prostu nie można zmusić do zatrudnienia kogokolwiek, bo w skrajnym przypadku to on po prostu zwinie biznes i albo wyjedzie do innego kraju albo sam stanie się pracownikiem szukającym etatu (i zabierającym go komuś innemu). Tak jak w pewnym okresie zrobiłem ja. Nadmierne obciążenia fiskalne spowodowały, że zwyczajnie zwinąłem mój jednoosobowy biznes (zamiast rozkręcać go i zatrudniać) i poszedłem na kilka lat na etat.
    Polecam więcej logicznego myślenia a mniej propagandowych frazesów w rodzaju "kapłani liberalizmu". Taki poziom dyskusji nie ma sensu i ostrzegam, że mogę zacząć usuwać komentarze niemerytoryczne albo je ciąć. To nie jest jakieś propagandowe partyjne forum i chciałbym aby dyskusje były na pewnym poziomie.

    OdpowiedzUsuń