poniedziałek, 20 września 2010

Herbata słodka od mieszania

Mało istotny w sumie news skłonił mnie do krótkiej myśli: w Unii już zdaje się wszyscy politycy dawno stracili kontakt z rzeczywistością. Otóż wszyscy chwalą rewolucyjny pomysł polskiego rządu, by przedsiębiorcy zamiast dotacji dostawali kredyty (tzn. pożyczki, różnica zdaje się tkwi w braku procentu). Sama idea polegająca na tym, że zabiera się podatnikom po to by dotować prywatny biznes jest jakąś aberracją. Albo jest prywatny albo nie. Ale mniejsza z tym - przejdźmy nad tym wyjątkowo do porządku dziennego, co innego zwróciło moją uwagę. Otóż z tych dwóch złych rzeczy: dotacja kontra pożyczka lepsza jest ta pierwsza. W tym bowiem przypadku pieniądze będące we władaniu rządu (polskiego czy też unijnego, wsio rawno) trafiają do prywatnych rąk. Ma więc miejsce, można powiedzieć, swoista prywatyzacja tych środków. Że najpierw ukradziono je podatnikom i że taka dotacja ma mnóstwo uwarunkowań sprawiających, że przedsiębiorca na długo zostaje klientem rządu, to inna sprawa, ale przynajmniej ta sumka trafia znów do prywatnej kieszeni. Pożyczka natomiast trafia z powrotem do kieszeni rządowej. Raz ukradziona podatnikowi - będzie służyć rządowi do psucia rynków już po wsze czasy (chyba że obdarowany zbankrutuje, czego zdaje się nikt w tym równaniu nie bierze pod uwagę). Co więcej. Jeśli uda się pożyczkowanemu przedsiębiorcy uzyskać jakiś zysk, to rząd znów go ograbi poprzez podatki i będzie miał jeszcze więcej pieniędzy na pożyczkowanie innych przedsiębiorców. Istne perpetuum mobile (uwaga zasadnicza: w każdym perpetuum mobile tkwi jakiś błąd w rozumowaniu, znajdź błąd w tym przypadku). A więc coraz więcej pieniędzy w gestii państwa, coraz więcej socjalizmu. I to się najbardziej podoba Unii jak również dzielnie wtórującemu jej dziennikarzowi, który pisze na koniec:
Dziś, gdy przedsiębiorstwo zdobędzie dotację np. na zakup koparki, posłuży ona kilkanaście lat. Ale potem idzie na złom, a unijny pieniądz bezpowrotnie znika.
No tak, znikłby, a tak nie będzie znikać! Heureka! A skąd biorą się pieniążki na zwrot pożyczki i co stałoby się z nimi gdyby pożyczka była dotacją? Niech sprytny dziennikarzyna odpowie sobie na to pytanie zanim napisze kolejny błyskotliwy tekst. I zastanowi się, czy aby na pewno herbata robi się słodka od mieszania a cukier po wsypaniu i zamieszaniu można wyjąć i nasypać do kolejnej herbaty...

3 komentarze:

  1. "idea polegająca na tym, że zabiera się podatnikom po to by dotować prywatny biznes jest jakąś aberracją. Albo jest prywatny "

    Jesli by dotowac interes prywatny w szerokim zrozumieniu tego pojecia, to faktycznie idea jest glupia.
    W tym przypadku obawiam sie jednak ze idea jest genialna w swojej prostocie.
    Bo jezeli bedziemy dotowac tylko interesy "krewnych i znajomych krolika" to bedziemy jak najbordziej w zgodzie ze statutem Kapitalizmu Kolezenskiego, ktory jest obowiazujacym porzadkiem ekonomicznym w Polsce...

    OdpowiedzUsuń
  2. Supplement
    Dotowanie prywatnych interesow (wlasnej kieszeni) ma dluga tradycje. Vide banki w m.inn. Ameryce, ale nie tylko. Jest to idea dosc prosta, choc wymagajaca koordynacji z innymi geniuszami. Najpierw owe banki doprowadzily sie , swiadomie, do insolvensji, a potem, grozac kolapsem, dostaly szmal za friko.
    Za przyzwoleniem spolecznym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz ciekawsze notki pojawiają się na tym blogu, więc chyba coraz częsciej będe na niego zaglądał:) Podsumowanie o herbacie najlepsze:D jako miłośnik herbaty jestem jednak przeciwny słodzeniu herbaty zwłaszcza moejej cejlonskiej dilmah) słodzeniu herbaty bo zaburza jej smak- metafora myślę, że słuszna:)

    OdpowiedzUsuń